Recenzja wystawy: „Emocje. Lwowska rzeźba rokokowa”
Monumentalne rzeźby Pinsla doskonale „bronią się” nawet, gdy są rozłupane.
Monumentalne rzeźby Pinsla doskonale „bronią się” nawet, gdy są rozłupane.
Obecny rok wypada okrzyknąć w polskiej sztuce rokiem rodziny Beresiów.
Z pozoru jest coś absurdalnego w pokazywaniu, co trzydziestoparoletni artyści mają do powiedzenia (namalowania) na temat śmierci. Wszak to wiek, w którym raczej myśli się o miłości i innych emocjach targających wyrywającą się w świat duszą.
Podsumowanie zorganizowane z okazji 70. urodzin Targońskiej stało się swoistą formą przekazania pałeczki kolejnemu pokoleniu rysowników i rysowniczek.
Tytuł wystawy nawiązuje do wypowiedzi artysty, w której zapewniał, że od trwałości prac znacznie bardziej ceni sobie trwałość towarzyszącego im przeżycia. Myśl efektowna, ale zwodnicza, bo jak i co przeżywać, gdy zabraknie dzieła?
W nagraniu z powstawania anime „Little Witch Academia” widzimy twórcę pięknej ilustracji, która w gotowym filmie pojawi się jako panorama przez pięć sekund. Można sobie tę scenę przypomnieć podczas wystawy „Background”, skupiającej się na rzeczach, które dzieją się w tle.
W Zachęcie trwa odreagowywanie po czasach PiS.
Malarstwo atrakcyjne wizualne i prowokujące do rozmyślań.
Wielka gratka dla miłośników klasycznego piękna. Nadto piękna kruchego, bo przyjmującego postać figurek porcelanowych, i uroczo staroświeckiego.
Czesław Czapliński jest jak Tony Halik fotografii; w każdej sytuacji może powiedzieć „tu byłem”.
Ujmująco staroświeckie malarstwo, które równocześnie ma w sobie coś, co intryguje i wciąga.
Jakość sztuki ratuje ogólne wrażenie.
Wystawa przenosi nas w czasy, gdy w progresywnej poznańskiej kulturze działo się – w przeciwieństwie do dziś – wiele dobrego i ciekawego.
Tytułowym systemem wczesnego ostrzegania ma być wrażliwość i intuicja artysty, przeczuwającego zagrożenie.
Patrzcie, czytajcie i dajcie się uwieść ukraińskiej kołchoźnicy.
Jest rzeczą wstydliwą, że od śmierci Jerzego Beresia w 2012 r. żadna instytucja nie pomyślała o zorganizowaniu wystawy, która byłaby podsumowaniem jego niezwykłego i ważnego dorobku twórczego.
Jedno nie ulega wątpliwości: te wystawy demonstracyjnie odreagowują minione dwa lata i krzyczą: wracamy!
Bożenna Biskupska chętnie sięgała po rzeźbę, rysunek, instalacje przestrzenne, projekty interdyscyplinarne, a nawet architekturę.
Ta wystawa skazana jest na frekwencyjny sukces, opowiada bowiem nie tylko o rzeczach ciekawych, ale też takich, które w każdym z nas (no, może poza najmłodszym pokoleniem utrwalającym pamięć w internetowych chmurach) trącają strunę emocji, wspomnień, skojarzeń.
Znaczenie tego zbioru dla opowieści o historii polskiej awangardy fotograficznej jest trudne do przecenienia.
Skierniewicka, pierwsza monograficzna wystawa w Polsce, jest dobrym krokiem w stronę słusznego przywrócenia historii sztuki polskiej tej oryginalnej artystki.
To był bez wątpienia jeden z najbardziej osobliwych twórców, jacy przewinęli się przez polską sztukę po drugiej wojnie światowej.
Nominowany do Paszportów POLITYKI w kategorii Sztuki wizualne Patryk Różycki powrócił do Gdańska – miasta swoich studiów.
Twórcy wystawy wyjaśniają, że jej celem jest „poszukiwanie podobieństw między sztuką polską i ukraińską oraz znalezienie ich wspólnych źródeł w kulturze”.
Martyna Czech powraca w najwyższej formie malarskiej.