Były czasy, gdy plakat filmowy, teatralny czy społeczny królował na ulicach polskich miast, a biennale, najstarsza i największa impreza tego typu na świecie, było okazałą manifestacją jego potęgi. Z czasem wyparty został przez billboardy, a później przez cyfrową komunikację. A samo biennale najpierw z zacnych murów Zachęty wyemigrowało do Muzeum Plakatu, by ostatecznie trafić do galerii przy ASP i w kilka innych zaprzyjaźnionych miejsc. Czy to oznacza, że tę imprezę można sobie darować? Niekoniecznie. Bez wątpienia bowiem pozostaje plakat nieocenionym źródłem pomysłowości, kreatywności skojarzeń, bogactwa symboliki, niewyczerpanych wariacji na temat liternictwa. Wędrowanie po wystawach MBP to jak podróż do krainy wyobraźni, rebusów, graficznych gier i zabaw. Nadal, i to jest budujące, sprawna dłoń artysty, jego inteligencja i fantazja wygrywają tu z umiejętnościami AI. Brakuje tylko plakatów posługujących się prostą metaforą, nieprzegadanych, syntetycznych. Takich, jakie wychodziły z pracowni Lecha Tomaszewskiego, a dziś ich twórcami są choćby Lex Drewiński czy Mieczysław Wasilewski. Indywidualna wystawa tego ostatniego, zorganizowana w ramach MBP, to zresztą największa uczta estetyczno-intelektualna dla wszystkich ceniących sobie sztukę plakatu. Gatunku, który świat skazał na śmierć, ale który mimo to kurczowo trzyma się życia.
29. Międzynarodowe Biennale Plakatu Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, do 5 październik