Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Tygodnik Polityka

Blond sensacja

Boris Johnson, burmistrz Londynu i partyjny kolega premiera, nową twarzą Brexitu

Nazywają go kamieniem w bucie Davida Camerona, klaunem, socjopatą, ale jednocześnie ma opinię czarusia i brata łaty, jest też typem człowieka, któremu wiele się wybacza. Czy uda mu się namówić Brytyjczyków do wyjścia z Unii?

O tym, że eurosceptyczny jest Nigel Farage, wiadomo nie od dziś. Niechęci do Unii Europejskiej nigdy nie ukrywał też były minister edukacji Michael Gove. Tego, że Boris Johnson będzie za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii, David Cameron się nie spodziewał. Tym bardziej, że Johnson zarówno prywatnych rozmowach, jak i publicznych wystąpieniach, wygłaszanych nawet w ciągu kilku ostatnich tygodni, o unijnym projekcie mówił z sympatią.

Wcześniej gdy atakowano Unię, Boris bronił jej. Jego ojciec Stanley pracował w Komisji Europejskiej, a potem w Parlamencie Europejskim. A sam Boris kształcił się w Brukseli, mieszkał tam przez pewien czas, tam też poznał swoją drugą żonę Marinę. Jego najstarsza córka urodziła się zaś w jednym z tamtejszych szpitali. Cameron dostał więc cios w plecy z najbardziej nieoczekiwanej strony – jak pisze włoski dziennik „La Stampa”. A „Huffington Post” nazywa Johnsona kamieniem w bucie Davida Camerona.

Brytyjski premier wywalczył na szczycie Rady Europejskiej tyle, ile mógł, a po powrocie do kraju przekonywał w Izbie Gmin, że on sam też Brukseli nie kocha, ale uważa, że dziś Brytyjczykom bardziej opłaca się być w Unii niż poza nią. Bo nawet jeśli chcieliby kolejnych ustępstw lub zmian, to lepiej o nie walczyć wewnątrz Wspólnoty niż poza nią.

.BackBoris2012 Campaign Team/Flickr CC by 2.0.

Tymczasem Boris Johnson – obecny burmistrz Londynu i partyjny kolega Camerona, z którym znają się jeszcze z elitarnego Eton College i ze studiów w Oksfordzie i którego w dodatku Cameron politycznie wypromował, bo w połowie lat dwutysięcznych w swoim gabinecie cieni uczynił go odpowiedzialnym za sprawy edukacji – nieoczekiwanie oświadczył, że z bólem, ale musi opowiedzieć się za Brexitem.

Reklama