Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Wolność długodystansowców

W więzieniu pobiegli w półmaratonie

Prawie 40 więźniów konkuruje w kilku kategoriach wiekowych. Najmłodszy ma 18, najstarszy ponad 50 lat. Prawie 40 więźniów konkuruje w kilku kategoriach wiekowych. Najmłodszy ma 18, najstarszy ponad 50 lat. Andrzej Przewoźny / Materiały prywatne
Żeby w więzieniu w Rawiczu przebiec półmaraton, trzeba sto razy okrążyć kotłownię i ślusarnię.
Muskulatura przestała być w Rawiczu modna.Teraz trzeba wyglądać jak maratończyk.Andrzej Przewoźny/Materiały prywatne Muskulatura przestała być w Rawiczu modna.Teraz trzeba wyglądać jak maratończyk.

Mariusz miał poważny problem. Bo niby był faworytem, a do końca nie wiedział, czy w ogóle w półmaratonie wystartuje. Jak na złość akurat właśnie teraz szykowało mu się warunkowe zwolnienie. I szlag by trafił wielomiesięczne przygotowania. Na szczęście wyjście na wolność dało się odwlec.

Mariusz zwyciężył już w ubiegłym roku, a biegać zaczął dwa lata temu. – Mówili: spróbuj. Ale po pierwszych kółkach byłem skonany. Forma rosła z czasem. Kiedy biegnę, nic mnie nie interesuje. Wyłączam się. I kilometr za kilometrem myślę tylko, co będzie na wolności. Nie w głowie mi, jak dawniej, wariacje.

Ostatnio zauważył, że gdy rodzinie jego odsiadka wydaje się nieskończonością, jemu czas mija bardzo szybko. – Więzienie to rutyna, dzień świstaka. Bieganie pozwala inaczej żyć i przeżywać – zauważa.

Muskulatura już nie jest w modzie

Zaczęło się od truchtania na spacerniaku. – Biegali sobie, a ja policzyłem metry i zacząłem mnożyć przez okrążenia – opowiada Krzysztof Domaniecki, więzienny wychowawca ds. sportu. – Spytali, czy nie urządzilibyśmy biegu na pięć kilometrów. A dlaczego od razu nie maratonu?

Dyrekcja więzienia zdębiała. Bo to tak, jakby zaproponować skazanym wczasy pod gruszą. Przecież nigdy wcześniej aż tylu więźniów – także tych odsiadujących najcięższe wyroki – nie wypuszczano na główny dziedziniec jednocześnie.

Dotychczas mieli tylko siłownie, turniej piłki nożnej czy siatkówki. I telewizory. Wpatrywali się w nie bez końca. I przynajmniej był spokój. Ale dyrekcja, choć z duszą na ramieniu, w końcu się zgodziła.

Polityka 43.2011 (2830) z dnia 19.10.2011; Coś z życia; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Wolność długodystansowców"
Reklama