W USA praktykuje jogę 20 mln ludzi. W Wielkiej Brytanii – milion. Także i w Polsce popularnym tematem rozmów stają się rodzaje mat, oddech udżdżaji i relaks w śavasanie. O co to całe szaleństwo?
– Na Zachodzie nastąpiło utożsamienie jogi z Hatha Jogą. Jedną z jej odmian, bazującą w dużej mierze na pozycjach ciała – diagnozuje Anna Sobolewska z Instytutu Badań Literackich PAN, autorka m.in. książki „Mapy duchowe współczesności. Co nam zostało z Nowej Ery”. – Rzadko wspomina się o tym, że asana, czyli pozycje ciała, to tylko jeden z elementów jogi, i wcale nie najważniejszy. Że wyżej są medytacja czy choćby studiowanie ksiąg.
W tym bardziej źródłowym, XIX-wiecznym znaczeniu joga to jedynie droga do ujarzmienia umysłu, do panowania nad duchem i ciałem. Panowanie owo, objawiające się poprzez medytację, to też nie cel sam w sobie, a jedynie droga do doświadczenia mistycznego. Doświadczenia jedności z absolutem, zespolenia się z jaźnią świata.
Zarówno rozmaitość interpretacji i ścieżek jogicznych, jak i narzekanie na jej profanowanie, wypaczanie, dewaluację, westernizację – wydają się równie stare jak sama joga. Co ma skutek uboczny, pozytywny w sumie: każdy może znaleźć własną jogę, dostosowaną do potrzeb duchowych i cielesnych. A potem, wraz z rozwojem duchowym lub zmianą potrzeb, może wymienić ją na inną.
Ofert jest tyle, ile poszukujących.
Źródło
Sanskrycki termin joga pochodzi od rdzenia yuj, oznaczającego kontrolę i jarzmo, ale też zjednoczenie, unię, jedność. W najszerszym ujęciu joga to jedna z sześciu ortodoksyjnych (czyli pozostających w zgodzie z literą Wed, najstarszych świętych ksiąg hinduizmu), starożytnych indyjskich szkół filozoficznych.