Ludzie i style

W przybytku zbytku

Polacy polubili luksus i najdroższe marki

Luksus dostępny dla większości traci dużo ze swojego blasku. Luksus dostępny dla większości traci dużo ze swojego blasku. [puamelia] / Flickr CC by SA
Kiedy wkraczają do nas kolejne bardzo drogie i światowe marki, zawsze pojawia się pytanie, kogo stać na ceny z kosmosu. Badania pokazują jednak, że Polacy coraz bardziej oswajają się z luksusem.
Towary w warszawskim salonie Louis Vuitton.VIPHOTO/East News Towary w warszawskim salonie Louis Vuitton.
Kaletnik firmy Louis Vuitton przy warsztacie.Pixelformula/SIPA Press/East News Kaletnik firmy Louis Vuitton przy warsztacie.

Klientów zbliżających się do szklanych drzwi pierwszego w Polsce butiku Louis Vuitton oślepia błysk fleszy, jakby czekali tu na nich paparazzi. A to tylko instalacja ustawiona w witrynie, zamówiona u polskiego artysty Wojciecha Pusia. – Ten błysk fleszy symbolizuje to, jak klienci Vuitton stają się gwiazdami. Mogą poczuć, że wchodzą w magiczną przestrzeń – mówi Aldona Rutkowska, menedżer sklepu Louis Vuitton w Warszawie.

Przekroczyć próg pomaga mężczyzna w ciemnym garniturze (zazwyczaj nazywany ochroniarzem), który eleganckim gestem otwiera drzwi. Za nimi minimalistyczne wnętrze, drewniana podłoga, punktowe oświetlenie, kilka akcentów w chromie i skromnie ubrane „asystentki klientów” (w mniej luksusowych miejscach zwane po prostu ekspedientkami).

Na pierwszym planie półki z torebkami, z czego trzy modele dostępne są dziś tylko w Warszawie. Klientki pozostałych 462 sklepów LV na całym świecie (Polskę wyprzedziły te otwarte w zeszłym roku w Kazachstanie i Mongolii) będą mogły je kupić dopiero za dwa tygodnie. W szklanych gablotach równo poukładano etui na wizytówki i portfele ozdobione nachodzącymi na siebie inicjałami twórcy marki. Na pierwszym piętrze wyeksponowano asortyment, na który trzeba wydać trochę więcej niż obowiązującą dziś w Polsce pensję minimalną, obliczony na klientów początkujących, ale z aspiracjami. Najtańszy jest blok kartek – wkład do kalendarza za 149 zł. Ceny torebek zaczynają się od 2100 zł, a za najdroższą – ze skóry pytona, strusia i krokodyla – trzeba zapłacić ponad 85 tys. zł.

Przepustka do luksusu

Ten drobny parterowy asortyment to bilet do świata luksusu dla tych mniej zamożnych. Okulary z wkomponowanym w nie mało dyskretnym logo, szminka Diora, flakonik perfum Chanel, wspomniany oznakowany blok kartek lub etui na telefon wyjęte z luksusowej torebki mają sprawić wrażenie dostatku. Są okazją do pokazania swojej pozycji i aspiracji. Są też najtańsze z całej kolekcji i nie wymagają przymiarek.

W naszym domu handlowym największą popularnością cieszą się akcesoria. Wydaje się, że są bardziej rozpoznawalne, trwalsze i bardziej odporne na zmianę trendów – mówi Wiesław Likus, współtwórca i współwłaściciel Domu Handlowego VitkAc w Warszawie. Są tu marki z najwyższej światowej półki: Gucci, Lanvin czy Yves Saint Laurent. I to do nich właśnie doszlusował Louis Vuitton.

W piętrowych salonach luksusowych marek prawie połowy wszystkich zakupów dokonuje się w pierwszej sali. Przedmioty, które nie krzyczą do nas firmową metką czy logo – jak odzież i buty – dostępne są na wyższych piętrach domów. Wszystkie, bez względu na cenę, wyniesiemy ze sklepu owinięte w cienką bibułę, zabezpieczone eleganckim futerałem spoczywającym na dnie wielkiej papierowej torby – oczywiście w firmowych kolorach, z mocno wyeksponowanym logo, które pozwala nam pokazać, gdzie robiliśmy zakupy.

I tak luksus się zdemokratyzował, produkuje się go masowo, stał się dostępny właściwie dla każdego, w adekwatnym dla jego zarobków przedziale cenowym. „Objęliśmy zasięgiem wszystkich, nie tylko zamożnych” – mówił jeden z prezesów Louis Vuitton Moët Hennessy (LVMH) Daniel Piette w wywiadzie dla magazynu „Forbes” już ponad 15 lat temu. Dziś ci najbardziej zamożni różnią się od reszty tym, że mają do dyspozycji dobra luksusowe we wszystkich kategoriach i dziedzinach życia.

Ci przeciętni na pewno nie mogą sobie pozwolić na to, co zafundowała sobie pewna zamożna Japonka. – Latem zeszłego roku musiała przewieźć tort truskawkowy z jednego końca Tokio na drugi, więc zamówiła u mnie specjalny kufer, oczywiście izotermiczny, aby tort zachował świeżość i smak – mówi POLITYCE Patrick Vuitton, potomek w piątym pokoleniu twórcy LV.

Jego firma zatrudnia dziś trzech członków rodziny, którzy – jak sami mówią – muszą utrzymać wrażenie przywiązania do rzemieślniczego kunsztu i dbałości o szczegóły. Prezesi przywiązują do tego wrażenia szczególną uwagę, tym bardziej że LV jest najchętniej podrabianą marką świata, a Francuzi z założenia nie dają żadnych rabatów, nie obniżają cen i nie wstawiają LV do outletów.

Ile mamy marek?

Lista gości na otwarcie LV była przygotowywana z najwyższą uwagą. Na imprezę przybyła pierwsza polska nauczycielka stylu Jolanta Kwaśniewska razem z córką Aleksandrą. Pojawiła się też czołowa blogerka modowa, córka premiera, Katarzyna Tusk. – Ona zazwyczaj omija takie imprezy szerokim łukiem, bo z zasady na swoim blogu pokazuje to, co można kupić w popularnych sieciówkach – mówi bywalczyni takich imprez. I potwierdza, że na pierwszym piętrze w nowym butiku w VitkAc znajdzie się kilka drobiazgów na każdą kieszeń.

Otwarcie LV skróciło wciąż jeszcze długą listę firm, które dotąd nie zdecydowały się wkroczyć na nasz rynek. Wciąż omija nas Prada, Chanel, Hermes, Fendi czy Tiffani. Ich plany wobec Polski trzymane są w ścisłej tajemnicy. – Jesteśmy otwarci na współpracę z Chanel i Hermes, bo to jedne z najbardziej prestiżowych marek, choć oczywiście wszystko wymaga ustalenia warunków – mówi tajemniczo Wiesław Likus. Dodaje, że jeśli jakiś sklep w Polsce oferuje akcesoria Chanel, to raczej nie są one oryginalne.

Wielkich nieobecnych zniechęca najpewniej dość specyficzne polskie postrzeganie luksusu. Z badań wynika, że jedną z najbardziej znanych u nas luksusowych marek jest na przykład Hugo Boss, który na Zachodzie stoi w przedsionku do świata wielkiej mody. Już nie mówiąc o Adidasie, który na polskiej prowincji też jest określany jako luksusowy. – Patrzymy na popyt i potencjał, a ten jest wciąż spory. W Polsce brakuje ponad 30 proc. międzynarodowych marek luksusowych – mówi Roberto Eggs, który w Louis Vuitton odpowiada za rynki północnej Europy i za Polskę. Swoją wiedzę opiera na raporcie firmy doradczej KPMG „Rynek dóbr luksusowych w Polsce”. Ale Joanna Przetakiewicz, założycielka marki odzieżowej La Mania, twierdzi, że to bardzo optymistyczne dane. Jej zdaniem, jeśli w jakimś butiku leży jedna luksusowa torebka czy para butów, to trudno uznać obecność tej marki. Jej zdaniem w Polsce mamy dostęp do ledwie 20 proc. światowych marek z najwyższej półki.

Krzysztof Jasiecki z IFiS PAN, który od lat bada środowisko osób bardzo zamożnych, zwraca uwagę, że za szybkim wzrostem liczby osób bardzo majętnych nie nadąża ich obycie z luksusem i kulturą. Opowiada, że jeden ze znanych mu, bardzo zamożnych, ale oszczędnych Polaków w tajemnicy podwozi swoim bardzo luksusowym samochodem domowe odpady do śmietnika w pobliskim sklepie.

Przepych prze

Chodzi też o nasz wygląd. Jasiecki mówi, że spacerując warszawskim Nowym Światem, łatwo rozpoznaje bogatych obcokrajowców. Nawet bardzo drogie rzeczy noszą z zauważalnym luzem. Polakom tego ostatniego wciąż jeszcze brakuje. Przekraczając próg wielu polskich domów, wciąż każe się gościom ściągać buty, jakby nie były one elementem stroju: – W sensie estetycznym transformacja jeszcze się u nas nie dokonała, choć na szczęście zniknęli z naszego krajobrazu biznesmeni w białych skarpetkach, których widok w latach 90. był dość powszechny.

Luksusowe sklepy, które otwierają się dziś w Polsce, są więc obliczone raczej na zagranicznych klientów. Po udanym wizerunkowo Euro 2012 wielu z nich wróci do Warszawy, a czas podróży sprzyja robieniu zakupów. – Wspólną cechą klientów LV, którzy zaopatrują się w nasze najdroższe produkty, jest podróżowanie. W czasie urlopu czy biznesowych wyjazdów mają więcej czasu niż w miejscu zamieszkania i wtedy robią zakupy – mówi Patrick Vuitton.

Zamożni Polacy też chętniej zaopatrują się w stolicach światowej mody niż w kraju. Zabierają jednak ze sobą nasze polskie zwyczaje. Ci, którzy jeżdżą na zakupy do Mediolanu czy Paryża, chcąc przymierzyć buty za tysiąc euro lub droższe, wciąż odruchowo rozglądają się po sklepie za jednorazowymi skarpetkami. Bo przecież w Polsce na bosą stopę się nie przymierza. Na Zachodzie tym pytaniem wywołują zdziwienie.

Informacje, jakie posiadamy, pokazują, że Polacy wciąż jeszcze preferują zakupy produktów luksusowych za granicą. Te dane potwierdzają nasi obecni partnerzy w VitkAcu – mówi Wiesław Likus. A wydawać ma kto, bo – jak pokazuje raport KPMG – w zeszłym roku wzrosła liczba Polaków o ponadprzeciętnych dochodach. Jak mówi Andrzej Marczak, partner w KPMG, wzrosła też ta część ich dochodu, która jest przeznaczana na dobra luksusowe. Dodaje, że liczba osób bogatych (deklarujących miesięczne dochody powyżej 20 tys. zł brutto) oraz zamożnych (zarabiających miesięcznie od 7,1 tys. zł do 20 tys. zł brutto) wynosi obecnie już ponad 750 tys. Trzecia grupa, tzw. aspirujący (dochody w granicach 3,7–7,1 tys. zł) szacowana jest na około 2 mln. Marczak przewiduje, że za trzy lata liczba osób zamożnych i bogatych osiągnie u nas 839 tys., a aspirujących – nawet 2,2 mln.

Likus zna te badania i dlatego mówi, że jego projekt zaplanowany jest na kilka lat. Chodzi między innymi o to, by przekonać Polaków, że noszenie podróbek to zaprzeczenie elegancji i luksusu. Wcześniej wielkie marki sprowadzał już do Polski założyciel Paradise Group Jerzy Mazgaj. Butiki firm Ermenegildo Zegna, Burberry, Kenzo i Hugo Boss zlokalizował wokół warszawskiego placu Trzech Krzyży, gdzie w sąsiedztwie Rolexa i Ferrari tworzą stołeczne „zagłębie luksusu”. Bo topowe marki nie chcą pokazywać się w towarzystwie tańszych sklepowych sieciówek wciśniętych w wielkie galerie handlowe.

Najbliższe miesiące witryny Louis Vuitton na całym świecie będą zdobić biało-czerwone balony z tradycyjnymi wiklinowymi koszami. Kolorystyka, zaproponowana przez paryskiego projektanta dla całej sieci, to wprawdzie przypadek, ale i nas mają unieść do góry, tam gdzie możemy zrealizować swoje marzenia o luksusie. Tylko że luksus dostępny dla większości traci dużo ze swojego blasku.

Współpraca: Anna Dobrowolska

Polityka 26.2013 (2913) z dnia 25.06.2013; Ludzie i Style; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "W przybytku zbytku"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną