Słowo „zdradzona” jest może trochę na wyrost, ale gdy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski ogłosił, że sprawę organizacji w Krakowie i okolicach zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 r. (z sąsiedzką pomocą Słowaków) podda pod głosowanie mieszkańców, Jagna Marczułajtis-Walczak mogła uznać, że projekt, któremu poświęciła ostatnie półtora roku życia, właśnie się sypie.
***
Czy uważają Państwo, że organizacja Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022 w Krakowie ma sens? A może to wyrzucanie pieniędzy w błoto? Zachęcamy do dyskusji na naszym forum internetowym!
***
Nie tak się umawiali. Wcześniej Majchrowski przy każdej okazji zapewniał, że referendum to pomysł z kosmosu, a jeśli opozycyjni radni chcą głosowania, to niech potrzebny milion wyłożą z własnych kieszeni. Poza tym machina Kraków 2022 pracowała już pełną parą – spoty, logo, delegacje, oficjalna aplikacja zgłoszona do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – i wessała kilkanaście milionów złotych. Jeśli mieszkańcy Krakowa powiedzą „nie”, w olimpijskiej rodzinie zostanie niemiłe wrażenie co do powagi oraz profesjonalizmu polskich uczestników wyścigu o igrzyska. W dodatku na przeprowadzenie referendum przy okazji wyborów do PE, a taka była zapowiedź, nie pozwala ordynacja wyborcza eurowyborów.
W Krakowie uważa się, że tym gestem Majchrowski ogłosił zamiar ubiegania się o czwartą prezydencką kadencję. Mimo inteligenckiego sznytu uchodzi bowiem za dość cynicznego gracza. – Gdy wyczuł, że front przeciwników olimpijskiej idei przybiera na sile, postanowił wcielić się w rolę mądrego gospodarza, wsłuchanego w głos ludu – mówi krakowski samorządowiec. Jagna Marczułajtis-Walczak: – Przeprowadzenie referendum dopiero teraz szkodzi projektowi, bo wciąga pomysł igrzysk w tryby lokalnej, politycznej wojenki.