Ludzie i style

Bóg nie jest Brazylijczykiem

Piłkarska Loża POLITYKI

W tym tygodniu w Wielkiej Loży Komentatorów POLITYKI rozmawiali: Mariusz Walter, Janusz Zaorski, Sławomir Mizerski, Mariusz Czubaj i Tomasz Wołek. W tym tygodniu w Wielkiej Loży Komentatorów POLITYKI rozmawiali: Mariusz Walter, Janusz Zaorski, Sławomir Mizerski, Mariusz Czubaj i Tomasz Wołek. Tadeusz Późniak / Polityka
W finale brazylijskiego turnieju dostaliśmy kolejną porcję mocnych wrażeń. Trochę niespodziewanie, bo wielu fachowców ostrzegało, że oglądając mecz Niemcy-Argentyna, umrzemy z nudów.

Zaorski: Finał był fantastyczny i stanowił zwieńczenie całego turnieju.

Walter: Zwłaszcza dzięki Argentynie, która przemieniła się z poczwarki w motyla.

Czubaj: Moim zdaniem był to jednak mecz dla koneserów. Sytuacji podbramkowych nie za dużo, za to było masę orania i karczowania środka pola. Taka średniowieczna bitwa, w której na koniec jeden z wojowników zadał kończący sztych.

Wołek: Mnie gra Argentyńczyków w finale nie zaskoczyła, bo byli drużyną dojrzewającą z każdym meczem. W finale Niemcy co prawda dłużej byli w posiadaniu piłki, ale kontry argentyńskie były znacznie groźniejsze.

Czubaj: Mówiliśmy o tym, że w piłce nie ma sprawiedliwości, ale jednak wygrała najlepsza drużyna turnieju.

Walter: Z tym, że to Argentyna bardziej niż niemiecka maszyna tworzyła dramaturgię finału. Przyznaję, trochę mi wstyd, że byłem pewien, że wygrają Niemcy. No i tak się niestety skończyło. Czy raczej chwała Bogu… Cholera zresztą wie, bo obie strony zagrały porywająco.

Wołek: Mnie obecny turniej przypomina ten z 1974 r., na którym dominowały Niemcy, Holandia i Polska. Tylko zbieg okoliczności sprawił, że Niemcy wygrali, a my zdobyliśmy brąz. Teraz nad resztą ekip wyraźnie górowały Holandia, Argentyna i Niemcy. Chociaż przy innym zbiegu okoliczności równie dobrze mogła wygrać Argentyna lub Holandia. Dzisiaj Niemcy zawdzięczają sukces temu, że mieli pełnowartościowe rezerwy. Każdy kto wchodził, grał nie gorzej, a niekiedy nawet lepiej od poprzednika. Zwycięską akcję w finale przeprowadzili dwaj rezerwowi. Sabella nie miał tak dobrych zmienników.

Polityka 29.2014 (2967) z dnia 15.07.2014; Loża Mundialu 2014; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Bóg nie jest Brazylijczykiem"
Reklama