Mapety towarzyszyły mu nawet po śmierci. Na słynnym pogrzebie Jima Hensona w 1990 r. zaśpiewał chór znanych na całym świecie lalek, a na trumnie – jak wieść niesie – siedział Kermit z kartką „Straciłem głos”. Ulubiona postać Hensona mówiła jego głosem od lat 50. i stała się najbardziej rozpoznawalnym z mapetów. Była też – jak twierdzą wtajemniczeni – alter ego swojego twórcy. Podobnie myślał o innych, nie skupiał się na dążeniu do sławy i pieniędzy za wszelką cenę. Wraz z rodziną innych kukiełek Kermit pozwolił Hensonowi stworzyć imperium rozrywki, które wychowało w XX w. kilka pokoleń.
Brian Jay Jones, autor biografii twórcy „Muppet Show”, która ukazuje się w Polsce, nie zdążył porozmawiać z samym Hensonem, ale przeprowadzał rozmowy z pokoleniem jego współpracowników i z żoną Jane. – Książek o jego pracy było dużo, ale, co ze zdziwieniem zauważyłem, żadnej poważnej biografii Hensona – mówi. Jego książka tę lukę wypełnia.
Potrząsnąć lalkami
Wszystko zaczęło się – notuje Jones – w małym miasteczku Greenville w stanie Missisipi, gdzie „strumień Deer wije się niedbale, niemal leniwie, przez wilgotne niziny w sercu delty”. To tam urodził się w 1936 r., a potem dorastał James Maury Henson. Jego pierwszym i najważniejszym widzem była ukochana babcia Dear, która sama uwielbiała dosadne żarty i posługiwała się ciętym językiem, co bez wątpienia miało potem wpływ na poczucie humoru Kermita.
W swoich żartach dla dzieci nierzadko przemycał treści dla dorosłych, niczym Walt Kelly – animator, twórca komiksowego „Pogo” – jedna z inspiracji Hensona. Humor Jima stał się rozpoznawalny między innymi dzięki umiejętności zapewnienia rozrywki dorosłym komentarzami społecznymi i politycznymi zawartymi w żartach dla dzieci.