Rozmowa z Krystyną Sienkiewicz, aktorką i piosenkarką, o powrocie na scenę i do zwykłego życia po udarze, ukazała się w POLITYCE w lipcu 2015 roku.
***
Barbara Pietkiewicz: – Wystąpiła pani ostatnio w telewizji w czarnych okularach z perłami. Nigdy dotąd nie zasłaniała pani chyba oczu?
Krystyna Sienkiewicz: – Powiedziałam na wizji, że pobiła mnie rodzina. Mam 6 kotów i 2 psy i jestem przez nie podrapana. Przez tę rodzinę. Zabawnie było. Śpiewałam.
Nie mówi pani jeszcze jak przed wylewem, ale kiedy pani śpiewa, to tak, jakby go nigdy nie było. Bez skazy. Wylew zatrzymał się przed śpiewaniem?
Ja jestem aktoreczka, piosenkareczka, malarka, pisarka. To moje zawody. Ich nie można z mózgu gdzieś wyrzucić. Wszystko inne wypadło. Napisałam bajkę dla dzieci w zbiorze, w którym wydrukowano bajki autorstwa znanych ludzi. W tym samym dniu, w którym leżałam już w szpitalu po udarze, przesłano z wydawnictwa pieniądze i zostawiono mi je w moim domu. Musiałam się w szpitalu podpisać pod dokumentem o odbiorze. Nie umiałam. Nie wiedziałam, kim jestem. Próbowałam i próbowałam, aż postawiłam parafkę. Nie wiedziałam, że to parafka, ani co ona oznacza.
Kim pani była?
Nikim. Nudnym nikim. Nie miałam dnia ani nocy. Miałam tylko ciało, bo podłączano do niego kroplówkę i balon na siku. Wstydziłam się tego wszystkiego. Całe szczęście, że przez siedem dni nie musiałam się wypróżniać.
Paraliż?
Nie, tylko mózg, lewa półkula. Przyszła moja gospodyni Luba. Pokazałam na migi: co? Już wiedziałam, że udar. Jaki mam zawód? Aktorka. Krystyna Sienkiewicz. Tylko gdzie ta Sienkiewicz mieszka?