Piosenki na krańcach świata
Pablopavo kręci nowy teledysk w północnej Norwegii
Pablo nagrał bardzo zimną płytę i aż się prosi o klip w twoich rejonach” – napisał na początku maja Piotr Maślanka, szef agencji wydawniczej Karrot Kommando, do swojej przyjaciółki na północy Norwegii. „Chciałabyś w nim zagrać?” – pytał. I oto dwa miesiące później sam pomysłodawca Rafał „Praczas” Kołaciński – autor muzycznych aranżacji, Ada Kornecka – reżyserka i Emanuela Osowska – operatorka kamery zjawiają się na Lofotach.
Piotr przejeżdżał nieopodal kilka lat temu w trasie z zespołem Paprika Korps, Praczas po Skandynawii podróżował przed laty autostopem, ale dziewczyny na Północ dotarły po raz pierwszy.
Zbliża się dwudziesta pierwsza, słońce wisi wysoko nad horyzontem ukryte pod kotłowaniną deszczowych chmur i zajdzie dopiero pod koniec sierpnia. Sztorm zalewa okna, wiatr mąci świadomość, temperatura nie przekracza 12 stopni, a na łąkach kołysze się zmutowany łubin. Idealna scenografia do kręcenia teledysku do singla „Październikowy facet”, promującego nową płytę „Wir” tria Pablopavo/Iwanek/Praczas. To o powidokach miłości i o tym, że nawet po wygaśnięciu emocji pozostają w przestrzeni punkty świetlne, na zawsze związane z czyjąś obecnością. Kiedy gotowy teledysk ujrzy światło dzienne, na Północy dni będą już krótkie, śnieżne zamiecie przygaszą światła, a punkty świetlne w postaci lampek mieszkańcy tradycyjnie zawieszą w oknach swoich domów, żeby z daleka było wiadomo, że ktoś jest w środku.
Gorące bacalao i winyle
Archipelag Lofoty to podobno Norwegia w pigułce. Krajobraz zmienia się tutaj za każdym tunelem wydrążonym w skałach, raz jest rajską plażą z turkusową wodą, za chwilę Morskim Okiem bez koni, za to z asfaltem przecinającym taflę wody.