Klasyki Polityki

I twórca, i tworzywo

David Bowie: jak być własną kreacją

Bowie stał się gwiazdą czasów przesady, gdy w muzyce rockowej uchodziły najbardziej fantastyczne koncepcje. Bowie stał się gwiazdą czasów przesady, gdy w muzyce rockowej uchodziły najbardziej fantastyczne koncepcje. materiały prasowe
Artyści umierają, ale wymyślani przez nich bohaterowie już nie. A David Bowie był dla kultury kimś przypominającym postać fikcyjną, był własną kreacją.
Bowie uznawany bywał za artystę najseksowniejszego, najlepiej ubranego i najbardziej wpływowego, ale przede wszystkim – za wiecznie młodego.materiały prasowe Bowie uznawany bywał za artystę najseksowniejszego, najlepiej ubranego i najbardziej wpływowego, ale przede wszystkim – za wiecznie młodego.

Piosenkowy obraz oddalania się w kosmiczną pustkę samotnego astronauty ze „Space Oddity” był jedną z najpiękniejszych metafor, jakie stworzyła kultura popularna. I jeśli założymy, że od niego – pierwszego hitu z roku 1969 – wielka kariera Davida Bowiego się zaczęła, to zamyka się paroma linijkami z piosenki „I Can’t Give Everything Away” – „Nie umiem ujawnić wszystkiego” (albo: „wszystkiego oddać”), która kończy nową płytę, wydaną na trzy dni przed śmiercią artysty. Dokładnie w dniu jego 69. urodzin.

Dla współczesnej kultury David Robert Jones (prawdziwe nazwisko) był patronem postawy kameleona: własną popularność wykorzystywał jako nośnik, pretekst do tego, żeby co pewien czas pokazać zupełnie nową twarz. Świetnie przygotowany do aktorstwa, śpiewania, tańca i jeszcze projektowania, a do tego zapatrzony w pierwsze wielkie kariery rockandrollowe, próbował łączyć wszystko i stał się pierwszym mistrzem wszech sztuk popkultury. Uprawiał aktorstwo w świecie masowej wyobraźni, wcielał się we własną rolę, wymyślał ją na nowo wciąż i wciąż, zachowując zarazem tajemnicę prywatnego życia – do ostatniej chwili nikt nie wiedział, że „Blackstar” to ostatnia płyta i że Bowie jest w tak ciężkim stanie.

Jego współpracownik Brian Eno opisywał kiedyś najlepszych autorów piosenek jak dramatopisarzy: nie tylko pisali piosenkę, ale też wymyślali postaci i ożywiali je. „Bowie prowadził w tej dziedzinie podwójną grę, bo nie dość, że wymyślał postaci, które pisały piosenki, to jeszcze starał się w nie wcielać na co dzień” – mówił Eno.

Bowie stał się więc gwiazdą czasów przesady, gdy w muzyce rockowej uchodziły najbardziej fantastyczne koncepcje. Był jedną z najbardziej kolorowych postaci glam rocka, prowokującą seksualnością (włącznie z publiczną deklaracją biseksualizmu, po latach wycofaną) i narkotykami – a później odreagowywał ten okres, odgrywając w piosenkach człowieka zniszczonego nałogiem, zdemoralizowanego i igrającego z symboliką nazistowską.

Polityka 3.2016 (3042) z dnia 12.01.2016; Ludzie i Style; s. 102
Oryginalny tytuł tekstu: "I twórca, i tworzywo"
Reklama