Ludzie i style

Ogar i nieogar

Nowa mowa

Polityka

„Ogary poszły w las” – tak rozpoczynają się „Popioły” Stefana Żeromskiego. Prof. Jerzy Bralczyk, umieszczając ten cytat w książce „500 zdań polskich”, zastanawia się, czy powieść w ogóle by powstała, gdyby ogary wracały z lasu. Wspomina o tym, że to po prostu dobra rozbiegówka dla powieści. I tak raz wykorzystane ogary stały się synonimem sygnału startowego.

Tymczasem jednak ogary wracają. W duecie: jako „ogar” i „nieogar”. W zorganizowanym przez Uniwersytet Warszawski (wspólnie ze słownikiem miejski.pl i redakcją PWN) plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku duet ten zebrał mnóstwo głosów. „Ogar” jako rzeczownikowa forma czasownika „ogarniać” (czyli: rozumieć). Stan ogarnięcia się – kontroli nad własnym życiem, zrozumienia tego, co się wokół dzieje. A „nieogar” jako jego przeciwieństwo, czyli stan niezrozumienia, nienadążania za rzeczywistością – aż do stanu załamania psychicznego. Jak w tekście piosenki Marii Peszek, rozpaczliwie wołającej: „Jezus Maria, nie ogarniam!”.

Ogar i nieogar są więc pochodnymi „ogarnięcia” i „nieogarnięcia”, choć z czasem ich znaczenie się poszerza – aż do momentu, kiedy pierwszy staje się synonimem tego, że nasz mózg działa jak należy, a drugi – tego, że coś z nami nie tak. Na forum poświęconym dopalaczom czytamy na przykład: „Ja po alfie miałem straszny nieogar. Po 20 mg szybkie wejście, potem straszna suchość w gębie”. Najwyraźniej po dopalaczach ogarniamy gorzej.

Słowo „ogar” rzadko bywa komplementem, opisuje stan normalny. „Ale ogar!” nie jest więc jakimś pełnym podziwu zawołaniem (w szczególności nie należy go mylić z „ale ogier!

Polityka 4.2017 (3095) z dnia 24.01.2017; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Ogar i nieogar"
Reklama