Pora na odpoczynek – zdają się mówić autorzy dwóch książek: „Wyśpij się!” Arianny Huffington w Polsce oraz „The Mystery of Sleep” Meira Krygera w USA. Autorów różni wiele. Nie przypadkiem też Amerykanie zakochali się w naukowym studium bezsenności, podczas gdy Polaków zadowala na razie dość swobodny przegląd badań nad snem w wykonaniu pisarki niemającej z medycyną nic wspólnego. Ale podobieństwa są aż nadto widoczne: przyszedł czas, kiedy trzeba ludzi zagonić do łóżek. Wyłączyć telefony, przyciemnić tablety i nauczyć znowu zasypiać.
Jeszcze niedawno półki księgarskie uginały się pod ciężarem poradników: „Jak wygrać z czasem i zrobić karierę”, „Żyj dziko i zachłannie”, „Oczy szeroko otwarte”. Teraz okazuje się, że aby życie było szczęśliwe, oczy powinny być jednak przymknięte – najlepiej przez 7–9 godzin w ciągu doby. Z ważnym zastrzeżeniem, że wraz z wiekiem zmniejsza się nie tylko subiektywna potrzeba, ale też możliwość generacji snu, dlatego 70-latkom może w pełni wystarczać raptem pięć godzin.
Tajemnice snu
Pytanie, jak długo należy spać, żeby się wyspać, należy do jednych z fundamentalnych. I prof. Meir Kryger z Yale University od 40 lat próbuje znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź.
Choć prof. Kryger leczył już ponad 30 tys. niewysypiających się pacjentów (dzięki czemu wyrósł na jednego z najważniejszych ekspertów od leczenia bezsenności), twierdzi, że ani on, ani nikt na świecie nie potrafi precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, jaka jest właściwie funkcja snu – dlaczego potrzebują go wszystkie formy życia? Co prawda ubiegłoroczna Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny trafiła do trzech badaczy, którzy rozszyfrowali geny odpowiedzialne za regulację naszych rytmów okołodobowych, ale choć wyjaśnili oni sekret działania zegara biologicznego, niegdyś ściśle zsynchronizowanego z zegarem słonecznym, zagadka uniwersalnej w świecie zwierząt potrzeby odpoczynku pozostała nierozwiązana.