Ludzie i style

Świat w 33 milionach pikseli

Świat w 8K

Targi elektroniki użytkowej IFA w Berlinie. Targi elektroniki użytkowej IFA w Berlinie. mat. pr.
Ekrany nowej generacji wyświetlą nam bardziej szczegółowy obraz. Ale wszystko wskazuje, że to tylko jedna z kilku ważnych zmian, jakie przyniosą.
Targi elektroniki użytkowej IFA w Berlinie.Till Budde/Messe Berlin IFA 2019 Targi elektroniki użytkowej IFA w Berlinie.

Artykuł w wersji audio

Wkrótce dominujące dziś w ofercie sklepów telewizory 4K zaczną być wypierane przez modele 8K. Widać to było na wrześniowych targach elektroniki użytkowej IFA w Berlinie – tu prezentowane są nowe rozwiązania, które według producentów mają szansę stać się standardami w przyszłości. Już rok temu można było obejrzeć na IFA prototypowe telewizory 8K (7680 × 4320 pikseli), o czterokrotnie większej rozdzielczości niż gwarantowana przez telewizory 4K (3840 × 2160 pikseli). W tym roku najważniejsze ogłoszenie związane z rozwojem tej technologii miało miejsce tuż przed rozpoczęciem IFA. Zrzeszająca kluczowych producentów telewizorów organizacja 8K Association (8KA) ogłosiła specyfikację, którą powinny spełniać telewizory 8K.

Ujednolicenie standardu ułatwi życie nie tylko producentom telewizorów oraz wyświetlanych na nich treści, co obejmuje przecież wymóg wypełniania norm już na etapach filmowania i postprodukcji. Klienci, kupując model oznaczony symbolem informującym o zgodności ze standardem 8K, będą mieli pewność, że dany telewizor spełnia podstawowe wymagania dotyczące nie tylko rozdzielczości, ale i minimalnej jasności, głębokości czerni, palety kolorów, liczby wyświetlanych klatek na sekundę czy złącz, którymi komunikuje się z innymi urządzeniami, jak konsole do gier wideo. Ogłoszenie przez 8KA uniwersalnej specyfikacji 8K powinno być zatem impulsem, który przyspieszy rynkową ekspansję nowego formatu. Według przewidywań analityków do końca bieżącego roku nabywców znajdzie około 215 tys. telewizorów 8K, natomiast w 2022 r. sprzedaż wyniesie już 2,8 mln sztuk.

Ekrany niczym kameleony

Na IFA można było się przekonać, że współczesnym wyświetlaczom jest już trochę ciasno w obudowie telewizora. Nie tylko – co obserwujemy od lat – stają się coraz większe. Ich projektanci chcą, by stały się czymś więcej. I częściej nam towarzyszyły, pełniąc wielorakie funkcje.

Dzięki powieściom i filmom fantastyczno-naukowym, jak choćby „Atlas chmur”, jesteśmy oswojeni z ideą ekranów, w które na żądanie mogą się zmieniać przezroczyste tafle okiennych szyb, sklepowych witryn, biurowych przepierzeń. Panasonic pokazał prototyp takiego urządzenia. Transparentna tafla mogła przeobrazić się w ekran wyświetlający na przykład telewizję. Zanim takie ekrany wejdą do masowej produkcji, zapewne miną lata, a pierwszymi odbiorcami będą bogate firmy i instytucje. Możemy sobie wyobrazić oparte już wkrótce na tej technologii systemy kierowania ruchem pasażerów na lotniskach czy witryny ekskluzywnych butików, wyświetlające selektywnie dodatkowe informacje o produktach za szybą. Na kameleonowe okna dla Kowalskiego, zmieniające na żądanie ponury świat na zewnątrz w piękno bieszczadzkich połonin o zachodzie słońca, poczekamy na pewno dłużej.

Trend jest jednak wyraźny. Wyświetlacze będą coraz większe, coraz powszechniejsze i coraz bardziej dyskretne, wręcz niewidoczne w trybie czuwania. Można się spodziewać, że w miarę redukcji kosztów zaczną zajmować duże powierzchnie ścian i sufitów. Niektóre przeludnione megamiasta, jak Hongkong, dają dziś przedsmak świata przyszłości, w którym tłoczyć się będziemy w nieludzko małych klitkach. Ekrany, zmieniające klaustrofobiczną, niewiele większą od trumny celę w iluzję plaży z widokiem na bezkresny ocean, mogłyby łagodzić koszmar takiej egzystencji.

Już dziś można kupić telewizory pełniące także inne funkcje niż wyświetlanie telewizji i gier, a przy tym zdolne do skutecznej mimikry. Słynny The Frame firmy Samsung, powieszony na ścianie, nie wygląda jak telewizor, ale jak obraz. Szczupły, oprawiony w ramę, jest pełnoprawnym telewizorem, ale przy tym czymś więcej.

The Frame, przełączony w tryb „Sztuka”, wyświetla arcydzieła malarstwa. Wyglądając jak obraz, staje się integralnym elementem wystroju wnętrza – mówi Grzegorz Stanisz, szef biznesu telewizorowego w Samsung Electronics Polska. – Gdy przedstawiliśmy ideę The Frame największym światowym muzeom, przyjęły ją z entuzjazmem, oferując digitalizację swoich największych dzieł sztuki. Dzięki temu nawet ktoś, kto nie może podróżować po świecie, będzie mógł oglądać obrazy z Ermitażu w formie doskonałej reprodukcji. Sklep ArtStore dostępny w The Frame jest dla obrazów tym, czym Netflix dla filmu.

Stanisz uważa, że The Frame jest bardziej przekonującym argumentem za polityką wprowadzania wyświetlaczy o większej rozdzielczości niż oferowana przez dominujące dziś na rynku telewizory 4K. Samsung jeszcze nie sprzedaje The Frame 8K, ale to nieunikniony kolejny krok w ewolucji telewizora-obrazu. Po to, by można było oglądać arcydzieła malarstwa nawet z bliska, dostrzegając najdrobniejsze ruchy pędzla i fakturę płótna, nie widząc natomiast pikseli.

Jakość obrazu wyświetlanego przez prezentowane dziś telewizory 8K bywa tak wysoka, że pytania o zasadność wprowadzenia tego standardu stają się bezzasadne.Samsung/materiały prasoweJakość obrazu wyświetlanego przez prezentowane dziś telewizory 8K bywa tak wysoka, że pytania o zasadność wprowadzenia tego standardu stają się bezzasadne.

8K może przynieść widoczną poprawę jakości obrazu także na relatywnie mniejszych ekranach, jak 55-calowe. Tak wysoka rozdzielczość jest natomiast niezbędna na ekranach bardzo dużych, większych niż 65-calowe. Przy rozdzielczości 4K ziarno na ekranach 75-calowych staje się już, niestety, nadmiernie widoczne. Dziś jest to co prawda problem czysto teoretyczny, dotyczący w praktyce pomijalnie małej grupy bardzo bogatych osób, ale biorąc pod uwagę, w jakim tempie duże ekrany torują sobie drogę do naszych mieszkań, warto o tym pamiętać. Być może przy kolejnej zmianie telewizora przekątne większe niż 65-calowe będą już dla Kowalskiego normą.

Bez względu na to, czy będziemy mierzyć w ekrany duże czy małe, należy się liczyć z tym, że za kilka lat 8K stanie się obowiązującym standardem. I równie trudno będzie kupić telewizor 4K, jak dziś Full HD. Prawdopodobnie zmiana ta dokona się nawet płynniej, bo paradoksalnie mniejszy problem stanowić będzie brak treści zapisanych w tak dużej rozdzielczości.

Sztuczna inteligencja wyostrzy

Pytanie, po co nam telewizory 8K, skoro treści w tej rozdzielczości nie są jeszcze powszechnie dostępne, jest jak najbardziej zasadne. Podobny problem hamował ekspansję standardu 4K. Producenci telewizorów bali się ryzyka masowej produkcji modeli 4K, bo nie było czego na nich wyświetlać. Z kolei producenci filmowi i telewizyjni nie chcieli inwestować w treści 4K, bo nie było telewizorów zdolnych taki obraz godnie pokazać. Pat ten w mniejszym stopniu dotyczy standardu 8K, bo obie strony już wiedzą, że taka inwestycja ma rynkowy sens. Poza tym producenci telewizorów poniekąd obeszli problem braku treści 8K, stawiając jajko Kolumba. Uznali, że skoro nie ma filmów i telewizji 8K, trzeba sprawić, by treści w niższej rozdzielczości wyglądały na ekranie tak, jak gdyby wyprodukowano je w 8K.

Zakłada się dziś, że kamieniem milowym dla producentów treści 8K będzie olimpiada w Tokio w 2020 r. Rejestrowana w 8K i dostępna w transmisjach 8K – zapowiedziały je już m.in. japońska telewizja NHK i włoska RAI – może stać się dla wielu kibiców powodem kupna nowego telewizora, a przy okazji demonstracją możliwości nowego standardu dla sieci telewizyjnych i producentów treści.

Telewizje flirtują z 8K już dziś. W tym miesiącu dostępne będą w niektórych stacjach transmisje z mistrzostw świata w rugby, amerykańska telewizja CBS realizowała już w 8K niektóre mecze NFL Super Bowl LIII. W ramach Projektu The Explorers, mającego za cel stworzenie wizualnego archiwum dziedzictwa naszej planety, nakręcono w 8K cykl filmów dokumentalnych, które wkrótce będzie można obejrzeć. Tego typu inicjatywy zaczną narastać lawinowo, zwłaszcza teraz, po ustaleniu uniwersalnego standardu 8K przez 8K Association. Ważniejsze jest jednak to, że już dziś można oglądać na telewizorach 8K filmy o jakości obrazu dostępnej tylko w tym standardzie. Jest to możliwe dzięki znacznie udoskonalonym algorytmom sztucznej inteligencji, zdolnej przeskalować treści nagrane w niższej rozdzielczości do rozdzielczości wyższej.

To może brzmieć niewiarygodnie, jak marketingowa propaganda. Jak bowiem odtworzyć na ekranie coś, czego nie było w oryginalnym zapisie? A jednak w dużym stopniu tak to właśnie działa, a oko widzi różnicę. Dowód? Oferowane obecnie na rynku filmy w standardzie 4K. Warto wiedzieć, że w dużej mierze są to filmy nagrane nie w rozdzielczości 4K, ale niższej. 4K uzyskano dzięki studyjnej obróbce (tzw. upscaling) z wykorzystaniem algorytmów sztucznej inteligencji. Te są doskonalone i telewizory same z czasem uczą się nowych rozwiązań, pobierając aktualizacje oprogramowania.

Te nowe rozwiązania wypracowywane są na farmach serwerów o potężnej mocy obliczeniowej, które karmione są setkami tysięcy godzin nagrań różnych ujęć w różnych standardach rozdzielczości. Komputery, analizując na przykład tę samą scenę na plaży zapisaną w rozdzielczościach SD, Full HD, 4K i 8K, rozpoznają charakterystyczne wzorce, pozwalające potem odtworzyć przy skalowaniu do wyższej rozdzielczości brakujące piksele. Dzięki temu możemy choćby, oglądając na telewizorze 8K stary serial „Czterej pancerni i pies”, dostrzec poszczególne włosy sierści Szarika tam, gdzie dotąd widzieliśmy szaroburą plamę. Nie ma w tym żadnej magii. Farmy serwerów wykonują standardowe w rozwiązaniach big data zadania związane z uczeniem maszynowym. Ze względu na coraz większą moc obliczeniową, jak i coraz większą precyzję algorytmów nie powinno dziwić, że telewizory 8K skalują obraz skuteczniej niż modele 4K sprzed kilku lat. A wiemy, że z czasem będzie jeszcze lepiej.

Jakość obrazu wyświetlanego przez prezentowane dziś telewizory 8K bywa tak wysoka, że pytania o zasadność wprowadzenia tego standardu stają się bezzasadne. Nie tylko z powodu wyższej rozdzielczości, bo to zaledwie jeden z parametrów obrazu. Ważne jest też bardzo szerokie spektrum barw, ich nasycenie i stabilność. Tak gładkie, że niedostrzegalne są przejścia tonalne (brak posteryzacji), a także wysoka maksymalna jasność, pozwalająca na osiągnięcie efektu HDR.

HDR (High Dynamic Range) określa zdolność jednoczesnego wyświetlania wielu detali w ciemnych partiach ekranu i wielu detali w jasnych partiach ekranu. To także możliwość naturalnej reprodukcji scen z silnymi źródłami światła. Przykładowo, gdy ktoś skieruje nam w ciemnościach światło latarki w oczy, odnosimy zupełnie inne wrażenie, niż gdy widzimy światło tej samej latarki na ekranie zwykłego telewizora o przeciętnej jasności. To nie jasny oślepiający rozbłysk, ale po prostu biały krążek z mglistą poświatą.

Aby uzyskanie efektu HDR było możliwe, wymagana jest wysoka wartość szczytowej jasności wyświetlacza. Kiedyś za standard profesjonalnych produkcji przyjmowano normę hollywoodzkiego studia Fox, które realizowało swoje filmy w skali jasności od 0 do 1 tys. nitów. Kino nie jest dziś jednak wyznacznikiem jakości, doskonalszy obraz można obejrzeć w domu. Obecnie niektóre telewizory 8K potrafią świecić z jasnością do 4 tys. nitów. Przyjęty przez 8KA standard za dolną granicę jasności telewizora 8K przyjmuje jednak 600 nitów, by nie wykluczać producentów ekranów w organicznej technologii OLED, które nie są w stanie dorównać jasnością obrazu wyświetlaczom ciekłokrystalicznym. Co nie znaczy, że są gorsze. Ich silnym punktem jest głęboka czerń, nieosiągalna dla konkurencyjnych rozwiązań.

Monitory różnych aktywności

Być może obie te technologie wyparte zostaną przez ekrany zbudowane z mikroskopijnych diod LED, nad którymi wciąż trwają prace. Dzięki możliwości kontrolowania każdej diody z osobna, a więc i wyłączania, można by uzyskać zarówno głęboką czerń OLED, jak i dużą jasność ekranów LED. Można by też składać ekrany z poszczególnych niezależnych segmentów, co ułatwiłoby naprawy, jak i pozwoliło tworzyć naprawdę duże wyświetlacze, na przykład o wymiarze ściany.

Na IFA pokazywano pierwsze prototypy telewizorów z modemem 5G. To kolejny punkt zwrotny, którego nie sposób uniknąć. Olbrzymia przepustowość sieci 5G nie tylko pozwoli bezproblemowo przesyłać filmy 8K przez internet, ale też zmieni sposób dystrybucji treści. Dziś nierzadko kupujemy od dostawców kablówki całe gotowe pakiety programów, płacąc abonament także za te kanały, które nas nie interesują. 5G zrówna ten model biznesowy z ziemią. Będziemy mogli kupować przez sieć od brokerów dokładnie to, na co mamy ochotę. 5G to także szansa dla internetu rzeczy (ang. Internet of Things), czyli świata, w którym różne przedmioty są ze sobą połączone siecią. Telewizory z modemem 5G będą coraz częściej służyć za monitory różnorodnych aktywności, wyświetlając na przykład informacje o aktualnym zużyciu prądu lub gazu lub komunikaty administracji budynku o planowanym wyłączeniu wody z powodu prac remontowych.

Tak jak w przypadku tradycyjnych telefonów, które wyewoluowały w wielofunkcyjne smartfony, tak i telewizory w coraz mniejszym stopniu będą służyły oglądaniu tradycyjnej telewizji.

Polityka 38.2019 (3228) z dnia 17.09.2019; Ludzie i Style; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Świat w 33 milionach pikseli"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną