Niech przedstawiciele pokolenia boomersów, czyli urodzeni w latach 1946–64, będą teraz uprzejmi wspomnieć koleżanki i kolegów z czasów szkoły podstawowej. Rówieśnicy mieli zapewne w większości pojedyncze nazwiska. Dziś w poszukiwaniu podwójnych i bardziej złożonych wystarczy się rozejrzeć.
W dyskusji o kandydatkach Lewicy na prezydenta RP wymieniało się m.in. dwa podwójne nazwiska: prawniczkę, wiceprezeskę Wiosny i wicemarszałkinię Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką (w wystąpieniach stosuje konsekwentnie żeńskie końcówki) oraz Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk (niegdyś Partia Razem, do Sejmu startowała z list SLD). „Jeśli okaże się, że jest nią [kandydatką Lewicy] Gabriela Morawska-Stanecka, to wielu rzuci się do googlania jej nazwiska – komentowała Agnieszka Wiśniewska na łamach „Krytyki Politycznej”. – Bo jednak, sorry lewico, ale tutaj rozpoznawalność jest do zbudowania od zera”. A nazwiska do zgooglania są dwa.
Na razie główną kandydatką opozycji w wyborach prezydenckich pozostaje Małgorzata Kidawa-Błońska. Oba człony nazwiska nosi po mężu. Po swoich znakomitych politycznych przodkach nosiła panieńskie nazwisko Grabska. Ale już nie może się przedstawiać w kampanii jako Grabska-Kidawa-Błońska.
Szlachetnie urodzeni
W show-biznesie, polityce, sporcie, kulturze, ale i poza tymi sferami publicznej działalności podwójne nazwiska są i będą coraz częściej spotykane. Wyjątkowo dużo ich także w środowiskach prawniczych, akademickich i lekarskich, gdzie często zyskuje się dyplom i profesjonalną markę jeszcze przed zmianą stanu cywilnego.
Choć w języku obecne od dawna podwójne nazwiska wciąż są wyzwaniem. Zmiana danych personalnych na Facebooku wywołuje zwykle zamęt wśród znajomych („wyszła za mąż?