Znowu dobre wieści z Tokio. Zgodnie z oczekiwaniami nasza sztafeta kobiet w wyścigu 4x400 m zajęła drugie miejsce. Wcześniej cztery kajakarki na 500 m były trzecie. Mamy w sumie 14 medali, co jeszcze kilka dni temu wydawało się nierealne.
Igrzyska olimpijskie Tokio 2020. Prawie nie mają sobie równych
Trudno uwierzyć, ale to był najlepszy w historii występ w lekkiej atletyce. Dziewiąty medal wybiegały Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. Stawkę uzupełnia Anna Kiełbasińska, która dobrze pobiegła w eliminacjach. Tak się rozpędziliśmy z oczekiwaniami, że zamarzył się nawet kolejny Mazurek Dąbrowskiego. Na bieżni okazało się, że zmobilizowane i w najsilniejszym składzie Amerykanki są poza zasięgiem. Ale tylko one. W ten sposób wszystkie dziewczyny (poza Anną Kiełbasińską) są podwójnymi medalistkami tych igrzysk. Złotymi w sztafecie mieszanej i teraz w kobiecej. Indywidualnie nie udaje im się walczyć o najwyższe cele, ale w sztafetach (prawie) nie mają sobie równych.
Po biegu kwalifikacyjnym, niesieni falą optymizmu, zaczęliśmy liczyć na niespodziankę w męskiej sztafecie 4x400 m. Trzeci wynik eliminacji dawał podstawy do takiego myślenia. To były jednak za wysokie progi. W tej sytuacji piąte miejsce Dariusza Kowaluka, Karola Zalewskiego, Mateusza Rzeźniczaka i Kajetana Duszyńskiego nie jest rozczarowaniem. A wygląda na to, że Polacy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Czytaj też: Sukces sztafety mieszanej. Duszyński pobiegł jak mistrz
Igrzyska olimpijskie Tokio 2020. Cztery charaktery i temperamenty
Kolejny medal jest brązowy, a cieszy jak złoty.