Największą niespodzianką zakończonego właśnie w Warszawie turnieju mistrzostw świata w szachach szybkich okazał się Nodirbek Abdusattorov, 17-latek z Uzbekistanu. Mistrz Norweg Magnus Carlsen, faworyt, zapytany na konferencji prasowej przed rozpoczęciem imprezy, czy spodziewa się, że pojawi się jakiś czarny koń, zaprzeczył ze śmiechem. Tymczasem w rundzie dziesiątej przegrał właśnie z Abdusattorovem.
Uzbek wysunął się na prowadzenie, które utrzymał, remisując w 12. partii zupełnie przegraną pozycję. Po remisie z Polakiem Janem-Krzysztofem Dudą w ostatniej, 13. rundzie zmierzył się w dogrywkach z Rosjaninem Janem Nepomniaszczim. I wygrał.
Od razu po tym turnieju zaczyna się kolejny – w szachach błyskawicznych.
Carlsen i Nepomniaszczij wracają do szachownicy
Przez ostatnie dni widma Carlsena i Nepomiaszcziego można było, wytężając wzrok, dojrzeć na ruchomych schodach Stadionu Narodowego w Warszawie. Widma, bo zawodnicy ci jak ognia unikają fanów i mediów. Ledwo dwa tygodnie temu druzgocącym zwycięstwem Carlsena (7 ½ do 3 ½) zakończyli mecz o mistrzostwo świata w szachach klasycznych. Choć Norweg znany jest jako celebryta, teraz inne rzeczy mu w głowie: zarówno w szachach szybkich, jak i błyskawicznych miał do obrony złoty medal, a to osiągnięcie pozostawiłoby go na kolejny rok numerem jeden we wszystkich szachowych klasyfikacjach.
Nepomniaszczij z kolei nigdy nie dał się poznać jako zwierzę medialne, choć w internecie zdobył rzesze fanów dzięki klasie, którą prezentował na konferencjach prasowych niefortunnego meczu o mistrzostwo świata. Teraz w Warszawie pokazywał klasę na szachownicy. Wbrew pojawiającym się po klasycznych mistrzostwach świata głosom, że „Nepo” może już nie pozbierać się po fatalnym występie, genialny Rosjanin błyskawicznie powrócił do formy. W rundzie 11. zmierzył się z Carlsenem pierwszy raz od walki o najważniejszy tytuł. Partia zakończyła się remisem, który – grając czarnymi – „Nepo” osiągnął bez problemów, mając nawet pewne szanse na wygraną.
Cud w Warszawie
To niejedyne gwiazdy tegorocznych mistrzostw świata, które miały odbyć się w Kazachstanie, ale uniemożliwiła to aktualizacja restrykcji covidowych. Do Warszawy przyleciała, mimo trwającej pandemii, ograniczeń w podróżowaniu i nagłej zmiany miejsca rozgrywek, niemal cała śmietanka światowych szachów. To, że wszystko udało się zorganizować w niespełna 17 dni, bo tyle upłynęło, odkąd Polska otrzymała na to zgodę, prezydent szachowej federacji FIDE Arkadij Dworkowicz nazywa cudem. „Ale to przecież ten czas w roku, kiedy cuda się wydarzają” – mówił na konferencji prasowej. To także niemal cud dla polskiej społeczności szachowej: tak silnie obsadzonego turnieju jeszcze w naszej historii nie było.
Łatwiej niż Carlsena i Nepomiaszcziego można było w publicznych przestrzeniach stadionu spotkać takich gigantów jak Alireza Firudża, Fabiano Caruana czy Levon Aronian – z pierwszej szóstki na świecie, jeśli patrzeć na ranking w szachach klasycznych. Z pierwszej piętnastki brakuje zresztą tylko czterech zawodników.
Chociaż szachy to dla przeciętnego widza chyba najmniej widowiskowy sport, bilety na to wydarzenie wyprzedały się podobno w niespełna pół godziny. Szachistów w strefie odpoczynku, gdzie nikt nie ma wstępu, z piętra wyżej obserwują fani. Wszyscy są elegancko ubrani, ponieważ obowiązuje klasyczny dress code: marynarka lub kardigan, koszula i garniturowe spodnie, wszystko gładkie i bez jasnych kolorów.
Jan-Krzysztof Duda piąty
Wśród najsilniejszych zawodników turnieju, z trzecim numerem startowym w szachach szybkich, występował Jan-Krzysztof Duda. Fantastycznie rozpoczął: czterema zwycięstwami i interesującym remisem z Baadurem Dżobawą. W tej ostatniej partii co rusz spadały bomby, bo obaj znani są z kreatywnej i agresywnej gry.
Dalsze rozgrywki potoczyły się gorzej dla Polaka. Błyskawicznie pokonał go Jan Nepomniaszczij w partii, która wzbudziła wśród widzów wielką konsternację: dlaczego Duda zdecydował się pójść na wariant, który Nepomniaszczij rozgrywał kilkakrotnie w meczu z Carlsenem? Również z Carlsenem Duda przegrał, tym razem nie stawiając oporu na poziomie, jaki zdarzało mu się pokazać w poprzednich pojedynkach z numerem jeden.
Formę Polak odzyskał pod koniec meczu – z szansami na wygraną i dogrywki zremisował ostatnią partię. Pozostaje trzymać kciuki w nadchodzącym turnieju szachów błyskawicznych; mistrzostwa w szybkich zakończył na piątym miejscu.
Wśród kobiet zwycięża Kosteniuk
Równie dobrze obsadzone są turnieje kobiet. Tutaj zabrakło tylko Azjatek: Yifan Hou, Tingjie Lei, a przede wszystkim Ju Wenjun, obecnej mistrzyni świata w szachach klasycznych. Tytułu w szachach szybkich broniła Humpy Koneru z Indii, ale bezskutecznie. Niekwestionowane zwycięstwo z 9 pkt. odniosła Rosjanka Aleksandra Kosteniuk, nie przegrywając ani jednej partii.
To kontrowersyjna ikona kobiecych szachów – znana z dużej siły gry, ale także ze strategii popularyzowania królewskiej gry w wykonaniu kobiet poprzez skupienie na wyglądzie. Drugie miejsce zdobyła 17-letnia Bibisara Assaubayeva z Kazachstanu, trzecie – Walentina Gunina, również z Rosji. W szachach błyskawicznych przez następne dwa dni o zachowanie korony będzie walczyć kolejna reprezentantka Rosji Kateryna Lagno.
Czytaj też: Szachy na dopingu