Podstawową cechą jedzenia powinien być smak. A jednak zwracamy uwagę także na jego wygląd. Sama kocham jedzenie domowe, tzw. comfort food – kojące i dające komfort. Ale jestem też wzrokowcem, wychowanką Akademii Sztuk Pięknych, lubię na talerzu układać barwne kompozycje i bawić się fakturami. Znam takie techniki gotowania, które sprawiają, że warzywa nie tracą szybko koloru, lubię przystrajać je ziołami, świeżą zieleniną, wszelkiego rodzaju pestkami. Zwłaszcza w bure dni zwracam uwagę, by także to, co na talerzu, poprawiało humor i dawało radość. Bo że jemy też oczami, to fakt. Na smak potrawy wpływa wiele czynników. Wygląd, zapach, otoczenie, czas, nasze samopoczucie…
Kopytka to polskie danie, rodzaj grubych klusek. Nazwa wzięła się od ich kształtu. Mają swoje zagraniczne odpowiedniki: we Włoszech z ziemniaków i mąki przygotowuje się mniejsze gnocchi, natomiast w Niemczech podobne kluski to schupfnudeln – są podłużne, podawane najczęściej w postaci podsmażanej. W Polsce kopytka serwuje się zwykle z sosami jako dodatek do dania głównego.
Z biegiem lat tradycyjne kopytka przeszły ewolucję. Dziś przygotowuje się je nie tylko z ziemniaków, ale i z dyni czy buraków. Zachwycają kolorami, a nadal są łatwe do wykonania i można je podawać tak, jak tylko sobie wymarzymy.
Zielony sos ze szpinaku i jarmużu to hit! Nie dość, że ma piękną barwę, to jeszcze sporo białka i żelazo. Wytrawna granola z oliwkami to świetny dodatek do wszystkiego. Można sypać nią kanapki, sałatki, kolorowe zdrowe miski, właściwie każde danie. Jest świetnym chrupiącym elementem pomiędzy jedwabistym sosem i miękkimi kluskami.
Kiedy jesień już rozgości się na dobre, dobrze umilić ją sobie dobrą herbatą, ciepłym kocem i właśnie kolorowym obiadem.