Trzeźwiej, pij wodę i przytul krowę
Single z wyboru, czyli trzeźwiej, pij wodę i przytul krowę
Komiczka Hope Woodard nie lubi słowa celibat. Dlatego roczną, ogłoszoną w listopadzie, przerwę od spotykania się z mężczyznami ochrzciła terminem „boy-sober”, czyli „chłopako-trzeźwa”. Dzięki temu zrobiła z siebie bohaterkę social mediów i zdobyła marketingowy haczyk pomagający sprzedawać bilety na jej kolejne występy. Jak donosi „The New York Times”, przynęta działa, bo w nowojorskim klubie Purgatory, czyli Czyściec, gdzie występuje Woodard, trudno o wolne miejsce.
Ze sceny padają opowieści będące uzasadnieniem przyjętej przez Hope tej odmiany „trzeźwości”, która polega na tym, że nie tylko powstrzymuje się od związków z chłopakami, ale też z nimi nie sypia, nie randkuje, a nawet nie flirtuje. I doprecyzowuje, że ten termin jest pojemny i może być używany przez każdego, niezależnie od płci i orientacji tej lub tamtej osoby. Bo co właściwie on oznacza? Że randkowanie do tej pory było dla kogoś, kto jest „boy-sober” rodzajem szkodliwego nałogu, niszczącego życie, wprowadzającego w stany depresyjne, albo przynajmniej jakąś odmianę chandry. Zerwanie z chłopakami to w tym przypadku zdrowy ruch, świadome zawalczenie o jakościową codzienność i coś dużo lepszego niż kojarzący się ze smutnym przymusem celibat. Punkt dla ciebie, Hope Woodard.
I dla singli, którzy zamiast się wściekać na komercjalizację miłości w Dzień Świętego Walentego, mogą zakasować wszystkich zakochanych tekstem, że są „boy-sober”. Bridget Jones, autorka słynnego pamiętnika, pewnie żałuje, że takiej odzywki nie było za jej czasów i zapytana o to, dlaczego jest sama, musiała się ratować szytymi na bieżąco teoriami o posiadaniu łusek pod ubraniem zamiast skóry.
Swoją drogą, życie w pojedynkę jest w dzisiejszych czasach dużo mniej piętnowane, a single zawsze mogą zabrylować w towarzystwie anegdotą o tym, jakim piekłem jest randkowanie.