Do diabła z plastikiem
Poliester, nylon, akryl: plastik w ubraniach niejedno ma imię. Do diabła z nim!
Poliester, nylon, akryl – plastik używany przez przemysł modowy niejedno ma imię, które ujawniają metki przyczepione do naszych ubrań czy akcesoriów. Czasem sukienki czy spodnie uszyte są z mieszanki tych materiałów, czasem zawierają też inny dodatek, jak zrobiony z celulozy drzewnej rayon, wiskozę czy modal. Sztuczne, tanie i łatwe w obróbce materiały, które się nie gniotą, dobrze leżą na sylwetce, zapewniają swobodę ruchów lub brak szwów w bieliźnie, są sztandarowym tworzywem fast fashion i zarazem powodem, dla którego moda jest jednym z produkujących najwięcej nienadających się do recyklingu odpadków i śmieci. W sieciówkach trudno znaleźć ubrania zrobione z naturalnych materiałów, większość tych, które je zawierają, i tak jest sprytnie oznaczona jako „z dodatkiem wełny”, czyli zawiera przede wszystkim plastik.
Jako że walczymy z usuwaniem jednorazowości z naszego życia, przyszedł czas na przyjrzenie się pod tym kątem także ubraniom. I to bardzo dokładnie. Jak informuje „The Guardian”, sztuczne tworzywa są przemycane często w niezauważalny sposób, warto więc analizować każdy element ciucha. Większość podszewek płaszczy czy marynarek tylko udaje jedwab, zwykle to jednak poliester lub nylon. Spodnie mogą być np. zrobione z bawełny lub wełny, ale szwy już nie – nici najczęściej jednak są pochodzenia plastikowego. Kieszenie? Czy to przypadkiem nie jest nylon? A cekiny, sztuczne diamenciki? To też dziś elementy podejrzane. Podobnie jak guziki albo nawet suwaki, które zwykle były zrobione z metalu. Na cenzurowanym znalazła się też tak zwana ekologiczna skóra, czyli po prostu czysty poliester. Czujność środowiskową, jak widać, trzeba zachować do ostatniego włókna.
Problem z noszeniem sztucznych materiałów – nawet tych najlepszej jakości, oddychających, zrobionych częściowo z recyklingu – polega nie tylko na tym, że korporacje i ich klienci dorzucają się do ogólnego zaśmiecania Ziemi.