Ludzie i style

Wertykale albo wcale

Po co biegać po górach? Pomysł wariacki, ale wart wysiłku. A bywa też zabawnie

Płaszczyzny męczą. Teraz popularne jest wbieganie i zbieganie. Płaszczyzny męczą. Teraz popularne jest wbieganie i zbieganie. Shutterstock
Po ścieżkach, skałach, błocie czy śniegu – byle do góry. I uważając na zbiegu.

Czemu pan biegnie? – rzuciła ni to do mnie, ni to do babci trzylatka, która z dziadkami wspinała się na Trzy Korony, najwyższy szczyt Pienin. Bo lubię – odrzuciłem odruchowo i sam się zdziwiłem, bo odpowiedź była szczera. Po latach potu i łez faktycznie polubiłem podbiegi, za to płaszczyzny wybitnie męczą. Asfalt wręcz przeraża.

Podobnego objawienia doznały w ostatnich latach tysiące Polek i Polaków, którzy zapełnili górskie szlaki czy miejskie pagórki i niemal w każdy weekend spotykają się w jakiejś części kraju na zawodach we wbieganiu i zbieganiu, a niektórzy swoje wakacyjne wyjazdy dopasowują do kalendarza wyścigów za granicą. Poznać ich łatwo po kolorowych, obcisłych ubraniach i kijkach, a wiosną i jesienią także po ubłoconych łydkach i tyłkach.

„Po co się tak spieszyć, przecież można iść!” – zawołał do mnie ostatnio w Gorcach senior z wąsem. No więc: po co się tak spieszyć? Poza okazją, by poczuć się jak kozica górska albo przynajmniej jak koza domowa, bieganie dla wielu osób jest właściwym tempem zwiedzania świata. Nie tak szybkim jak rower, nie tak wolnym jak piesza wędrówka: widoki się zmieniają, lecz nie umykają. No i w godzinę czy dwie można zaliczyć szczyt, na który piesi muszą zarezerwować pół dnia i zabrać sporo prowiantu.

Wysiłek równoważy poczucie swobody o tyle wyróżniające się na tle innych „wolnościowych” aktywności, że nie wymaga przywiązania do jakiegoś rodzaju sprzętu: nart, deski, roweru czy spadochronu. Do tego dochodzą elementy humorystyczne. „Zobacz, Jasiu, ty jesteś zmęczony, a pan biegnie” – mówią rodzice na podejściu. „Zobacz, mamo, ten pan biegnie, a mi nie pozwalasz” – ripostują dzieci na zejściu. Gdy mija się samych dorosłych, którzy ledwie zipią na ostatnim podejściu, nie bez satysfakcji słyszy się ciche: „Ja pie…”.

Polityka 13.2024 (3457) z dnia 19.03.2024; Ludzie i Style; s. 112
Oryginalny tytuł tekstu: "Wertykale albo wcale"
Reklama