Zmierzch Januszexów
Zwolnili graficzkę przez Skype, a internet się wzburzył. Mamy zmierzch Januszexów
Zwolnienie nowej pracownicy przez komunikator internetowy obnażyło folwarczne stosunki panujące w polskich firemkach. A było tak: 14 marca 2024 r. młoda graficzka umieściła w serwisie X zdjęcie ekranu komputera, na którym widniała jej korespondencja z szefem. Drugiego dnia pracy na ogólnym firmowym czacie krewki przedsiębiorca wyraził zdumienie, że nie wyrobiła normy (dziewięć projektów zamiast piętnastu, jak doświadczeni pracownicy). Kobieta wyjaśniła, że dopiero się uczy programu Corel (na rozmowie o pracę informowała, że ma doświadczenie w korzystaniu z pakietu Adobe, branżowego standardu), na co szef oświadczył, że „nie płaci za naukę”, i ją zwolnił.
Internet zareagował jednoznacznie. Rzeczoną agencję reklamową znaleziono w sieci, jej strona została zalana negatywnymi ocenami; z niepochlebnymi komentarzami spotkały się też praktyki prezesa (wrzucanie na oficjalne kanały komunikacji fotek z wakacji) czy rozbieżność między prezentacją firmy w internecie (biurowiec z banku zdjęć) a rzeczywistością z Google Maps. W odpowiedzi prezes najpierw w kolejnych odezwach atakował pracownicę, groził pozwem, następnie tłumaczył się przed internautami, w końcu – przeprosił i przyznał się do błędu, choć w nie najlepszym stylu.
Wszystko po tym, jak sprawa „poszła w wiral”. Rozmowę z komunikatora przerabiano na „Wiedźmina” („Zabił Pan 5 potworów przez cały dzień?”, „Nigdy nie miałem styczności z mantikorą”). Memem stało się wakacyjne zdjęcie prezesa („Adobe? A dobę się u mnie pracuje” – brzmiał jeden z podpisów), na podobieństwo serii obrazków „Panie Areczku”. Przedstawiają one zdjęcie Stanisława Derehajły, byłego marszałka województwa podlaskiego. Wąsaty, w garniturze, symbolizuje typowego „Janusza biznesu” – szefa Januszexu, małej firmy, której główny pomysł na interes to eksploatacja pracowników.