Ludzie i style

Deosai, czyli zimowe ekstremum

Deosai, czyli zimowe ekstremum. Wszyscy nam tę podróż odradzali

Płaskowyż Deosai na północy Pakistanu Płaskowyż Deosai na północy Pakistanu Monika Witkowska
Turyści pojawiają się tu tylko latem, a i wtedy ich wizyty nie są masowe.

Położony na północy Pakistanu, mający średnią wysokość 4114 m n.p.m. Deosai to drugi co do wysokości płaskowyż świata (pierwsze miejsce zajmuje tybetański Changan). Jego nazwa tłumaczona jest jako Kraina Gigantów, choć są i tacy, którzy twierdzą, że to Kraina Duchów. Turyści na Deosai pojawiają się tylko latem, a i wtedy ich wizyty są dalekie od masowej turystyki. Zimą utworzony w Deosai park narodowy jest oficjalnie zamknięty, bo zasypane śniegiem pustkowie z braku normalnych dróg jest nieprzejezdne nawet dla terenowych samochodów.

„Nie możemy was tam puścić. Przecież o tej porze nikogo na Deosai nie ma. Nawet telefony nie działają” – usłyszałyśmy, kiedy zjawiłyśmy się w Astore, ostatnim w miarę cywilizowanym miasteczku przed wyruszeniem w trasę. To, że jeszcze nikt w środku zimy Deosai nie przeszedł, na nas zadziałało jak magnes. Przekonywanie władz, wojska i policji, że nasz kobiecy zespół (ja i Joanna Mostowska, doświadczona ultramaratonka i polarniczka) naprawdę jest na to wyzwanie przygotowany, sprzętowo, kondycyjnie i psychicznie, łatwe wcale nie było. Podobnie jak poruszanie się na nartach po terenie, który wbrew nazwie „płaskowyż” jest mocno pofalowany.

Normą stała się konieczność torowania drogi przez głęboki śnieg, nieraz wpadałyśmy w zaspy, z których trudno było się wydostać. Otaczające nas góry i punkty orientacyjne ginęły w gęstej mgle albo w zadymce. Z pomocy GPS-owej aplikacji korzystałyśmy sporadycznie. Na szczęście dla nas mrozy, jakie odnotowywano na Deosai przed naszym przyjazdem (minus 35 stopni), zdążyły nieco zelżeć. Najbardziej odczuwałyśmy zimno, gdy starając się zdążyć przed nadchodzącym zmrokiem, rozstawiałyśmy namiot. Kiedy już nasze prowizoryczne M-2 jakoś stało (jego specjalna tunelowa konstrukcja była dostosowana do silnych wiatrów), załadowałyśmy się do śpiworów na, jak to określałyśmy, „rozmrażanie”.

Polityka 16.2024 (3460) z dnia 09.04.2024; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Deosai, czyli zimowe ekstremum"
Reklama