Kraj wielkich przyjemności
Urugwaj: kraj wielkich przyjemności. Na mapie wina zajmuje szczególne miejsce
Wszyscy wiedzą, że w Ameryce Południowej powstają świetne wina, bo wszyscy znają wina z Chile i Argentyny. Łatwe do zrozumienia etykiety i łatwe smaki: mnóstwo owocu, mało cierpkości, przystępne ceny – dlatego Cabernet i Sauvignon Blanc z Chile oraz Malbec z Argentyny podbiły już dawno światowe rynki, włącznie z Polską.
Bardziej zaawansowani winomani próbowali być może wina z Brazylii, która dzięki zróżnicowanej geografii i ogromnemu rynkowi wewnętrznemu ma wszelkie warunki po temu, żeby zwiększać produkcję. Słyszeli może nawet o winnicach w Peru, najstarszych na kontynencie, albo w Boliwii, jednych z najwyżej położonych na świecie (2500 m n.p.m.). Natomiast mało kto słyszał o winach z Urugwaju.
Tymczasem Urugwaj zajmuje na światowej mapie wina szczególne miejsce. Pozornie to paradoks, bo nie ma dwóch rzeczy, które decydują o jakości win u jego wielkich sąsiadów – wysokogórskich winnic jak Argentyna, gdzie nasłonecznienie decyduje o znakomitej jakości winogron, oraz chłodzącego wpływu Pacyfiku, który wyznacza styl wielu win w Chile. Urugwaj jest właściwie płaski i ma jeden klimat – łagodny atlantycki, przypominający bardziej Bordeaux albo hiszpańską Galicię niż inne kraje Nowego Świata. Jest tu jednak coś, czego Chile, RPA czy Australia nie mają: powszechna, głęboko zakorzeniona kultura winiarska. Przywieźli ją pod koniec XIX w. imigranci z Europy, którzy znacząco odmienili oblicze kraju, czyniąc z Montevideo najbardziej europejską metropolię w obu Amerykach.
Połowa tych imigrantów przybyła do Urugwaju z Hiszpanii, druga – głównie z Włoch i południowej Francji. Włoskie nazwiska nosi wielu winiarzy, jak Pisano, Traversa, Pizzorno. Baskowie zaś przywieźli w tobołkach odmianę winorośli tannat. I to ona stała się niespodziewaną specjalnością Urugwaju.