Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Moje miasto

Schetyna pozbywa się Ujazdowskiego, Sutryk bliżej wygranej

Kazimierz Ujazdowski i Grzegorz Schetyna Kazimierz Ujazdowski i Grzegorz Schetyna Kuba Atys / Agencja Gazeta
Jak pokazują sondaże, elektorat Platformy przyjął Kazimierza Ujazdowskiego – spadochroniarza z PiS – bez entuzjazmu.

Stare powiedzenie panta rhei we wrocławskiej polityce wydaje się prawdziwsze niż gdziekolwiek indziej. Platforma, w końcu największa partia opozycyjna (a w metropoliach zapewne silniejsza od PiS), porzuciła właśnie drugiego kandydata na prezydenta miasta.

Pewnie mało kto poza Wrocławiem pamięta, że pierwsza była Alicja Chybicka, kandydatka PO od czerwca 2017 r. do kwietnia 2018 r. Potem nastała króciutka, bo ledwie czteromiesięczna era Kazimierza Ujazdowskiego, który – jak słyszę ze stolicy Dolnego Śląska – przez ten czas pracował nad swą popularnością równie ciężko, co nieskutecznie.

Wrocław bez entuzjazmu dla spadochroniarza z PiS

Grzegorz Schetyna, który znaczną część życia spędził we Wrocławiu, miał w związku z sondażami Ujazdowskiego coraz większy kłopot. Badania pokazywały, że kandydat PO nie miał szans nawet na wejście do drugiej tury, wyprzedzany przez Jacka Sutryka i Mirosławę Stachowiak-Różecką. Sutryk to miejski urzędnik, wspierany m.in. przez obecnego prezydenta Rafała Dutkiewicza, SLD i Nowoczesną. Stachowiak-Różecka to posłanka PiS, której żelazny elektorat tej partii gwarantuje ponad 20 proc. w pierwszej turze. Elektorat Platformy był zaś daleki od takiej lojalności i Ujazdowskiego – spadochroniarza z PiS – przyjął bez entuzjazmu. Trzecie miejsce kandydata PO we Wrocławiu byłoby zaś dla Schetyny klęską.

Decyzja o porzuceniu Ujazdowskiego – podobnie jak zresztą wcześniej porzucenie Chybickiej – jest więc jakoś tam zrozumiała, choć sceptyk mógłby zauważyć, że nawet w PiS procedury nominacji kandydatów na prezydentów wyglądają na bardziej demokratyczne.

Reklama