Gaude Mater Polonia – ciesz się, Matko Polsko! To słowa, jakimi gdański chór powitał 4 czerwca uczestników Święta Wolności i Solidarności, czyli 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. Słowa te mogą sprawiać wrażenie złośliwej ironii, gdy weźmie się pod uwagę obecną sytuację w kraju i głęboki podział na wrogie polityczne obozy. Stosunek do 4 czerwca, Okrągłego Stołu oraz późniejszej, pokomunistycznej transformacji jest ważnym kryterium odróżniającym zwolenników rządów PiS i demokratycznej opozycji.
Ostrość tego podziału wybrzmiała z pełną siłą, gdy premier Mateusz Morawiecki goszczący w Gdańsku, w Sali BHP Stoczni Gdańskiej, a więc w bezpośrednim sąsiedztwie Europejskiego Centrum Solidarności i głównego miejsca obchodów rocznicy, nie przywitał się z prezydentką Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz. Premier nie przyjechał święcić 4 czerwca, tylko wpadł na konkurencyjne wydarzenie – spotkanie upamiętniające pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1979 r.
Fiesta historycznego jubileuszu
Prostackie impertynencje szybko trafiły do mediów krajowych, szczęśliwie jednak nie miały wpływu na przebieg wydarzeń w Gdańsku, gdzie rzeczywiście miastu, jego władzom i wszystkim zaangażowanym instytucjom, z Europejskim Centrum Solidarności na czele, udało się coś, o co w Polsce bardzo trudno – zaprojektować wielodniową fiestę historycznego jubileuszu, która mimo niezbędnych w takich momentach akcentów patosu zdominowana była przez atmosferę radosnego świętowania.
Kto chciał słuchać poważnych debat o społeczeństwie obywatelskim oraz kondycji demokracji w Polsce i na świecie, miał taką możliwość, podobnie jak na selfie z bohaterami historii, głównymi aktorami wydarzeń sprzed 30 lat, którzy tłumnie zjechali do Gdańska.