Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Wojna na przecieki

Kulisy klimatycznego szczytu

Co tam, panie, w Kopenhadze? Co tam, panie, w Kopenhadze? BEW
Obrady szczytu klimatycznego ONZ w Kopenhadze nabierają tempa, choć niekiedy przebiegają w atmosferze, którą trudno określić jako dyplomatyczną.
Aktywiści jednej z organizacji ekologicznych przed obradami szczytuBEW Aktywiści jednej z organizacji ekologicznych przed obradami szczytu

Najpierw była afera „climategate” - pod koniec listopada hakerzy wykradli dane z serwera Climate Research Unit Uniwersytetu Wschodniej Anglii. Wśród nich korespondencję między naukowcami, których prace są jedną z podstaw do zbudowania teorii globalnego ocieplenia, a którzy w prywatnych e-mailach wykazywali słabe punkty swego rozumowania (więcej o aferze climategate piszemy tutaj). Sceptyków, którzy kwestionują tezę, by człowiek miał jakikolwiek wpływ na zmiany klimatyczne, nie brakuje. Ich zdaniem ujawnione dane dowodzą, że globalne ocieplenie to humbug, podejrzana zmowa, fastrygowana grubymi nićmi. Chętnie z takiej interpretacji skorzystali już pierwszego dnia kopenhaskiej konferencji delegaci Arabii Saudyjskiej. Stwierdzili, że zanim jakiekolwiek obrady się zaczną, międzynarodowa komisja powinna wyjaśnić aferę.

O wiele ciekawsze implikacje polityczne ma jednak inny przeciek, czyli ujawnienie tzw. „tekstu duńskiego”. Dokument zawiera szkic porozumienia, jaki ponoć przed szczytem przygotowali negocjatorzy duńscy i konsultowali z przedstawicielami czterdziestu państw, głównie krajów rozwiniętych.

„Tekst duński” zirytował przedstawicieli państw G77, czyli krajów rozwijających się. Ich zdaniem to nie fair, że zostali pominięci w negocjacjach. A ponadto Dania jako gospodarz konferencji COP15, powinna zachowywać się neutralnie. A w tej sytuacji o bezstronności nie może być mowy. O „tekście duńskim” pisał już 2 grudnia francuski „Le Monde”, sprawa jednak nabrała tempa, gdy

  • zmiany klimatyczne
  • Reklama