Optymiści przekonują, że rozwój nanotechnologii zainicjuje nową rewolucję przemysłową. Początek wygląda dość niewinnie – rozdrobnione do wielkości nanometra (milionowa część milimetra) substancje nabierają często nowych, ciekawych cech. Tak spreparowane srebro ma silne właściwości bakterio- i grzybobójcze. Cudowny srebrny pył wpleciony w materiał, z którego zrobione są skarpetki, uwalnia ich właściciela od obaw, że jego stopy będą źródłem przykrych zapachów.
Dwutlenek tytanu w wersji nano jest wydajnym katalizatorem – dodany do materiałów konstrukcyjnych, jak beton lub szkło, nadaje im niezwykłe właściwości: powierzchnie tych materiałów same się czyszczą, organiczne cząsteczki brudu rozkładają się w świetle słońca pod wpływem kontaktu z katalitycznym nanododatkiem. Trochę deszczu – i szyby w drapaczu chmur lśnią jak nowe.
Nanocząsteczki obecne są w kremach przeciwsłonecznych, a nawet w takich produktach spożywczych jak sól i cukier puder. Nanocząsteczki krzemionki chronią je przed zbrylaniem. To jednak początek, rynek nanotechnologiczny w 2007 r. wart był 2,3 mld dol., w 2015 r. ma już sięgnąć 81 mld. Przyczyni się do tego nie tylko produkcja materiałów zawierających nanocząsteczki. Najbardziej ambitne wizje zapowiadają, że nanotechnologiczna rewolucja przebiegnie równolegle z falą rewolucyjnych przemian w biotechnologii i informatyce. Rozwój w jednej z tych dziedzin napędza zmiany w drugiej: bez coraz szybszych komputerów nie sposób sobie wyobrazić postępu w biologii molekularnej, bez nowych materiałów nie byłoby szybszych komputerów.