Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Gorączka pod stopami

Gaz z węgla płynie

Gaz syntezowy może być użyty do produkcji elektryczności lub do ogrzewania domów. Gaz syntezowy może być użyty do produkcji elektryczności lub do ogrzewania domów. Todbaker / Flickr CC by SA
Jeśli uda się opanować technologię zgazowania węgla w jego naturalnych złożach, to Polska stanie się prawdziwą potęgą energetyczną. Większą, niż wieszczą to dziś optymiści liczący na zasoby gazu z łupków.
W dół wtłaczane jest powietrze. Pokład węgla zostaje częściowo spalony. Uwalnia się gaz.Marek Sobczak/Polityka W dół wtłaczane jest powietrze. Pokład węgla zostaje częściowo spalony. Uwalnia się gaz.

Nastąpi z czasem taka epoka, że węgla nie będziemy wydobywać z ziemi, a będzie on w niej zamieniany na gazy palne” – zapowiadał pod koniec XIX w. Dimitrij Mendelejew, wybitny rosyjski chemik. Może stoimy na jej progu, bo kilkanaście państw – w tym USA, Australia, Indie, Chiny i RPA – na dobre zabrało się do opanowania przemysłowych technologii podziemnego zgazowania węgla. Byłaby to konkurencja dla gazu ziemnego i recepta na zagospodarowanie olbrzymich pokładów węgla leżących bardzo głęboko lub w cienkich złożach nieopłacalnych do eksploatacji metodą górniczą. Także szansą dla likwidowanych kopalń, w których z reguły pozostaje ok. 35 proc. niewydobytego, z przyczyn ekonomicznych, węgla.

Takie eksperymenty trwają od wieku. Za to już na przemysłową skalę stosowane są metody gazyfikacji i upłynniania węgla w reaktorach na powierzchni. Na świecie pracuje prawie 170 takich instalacji. W Polsce przymierzają się do nich Zakłady Azotowe w Puławach i w Kędzierzynie, które potrzebują olbrzymich ilości gazu syntezowego do procesów chemicznych. Problem w tym, że potrzebny do tego przedsięwzięcia węgiel trzeba najpierw wydobyć z coraz kosztowniejszych, głębinowych kopalń.

Lekcja z metanem

Po kilkudziesięciu latach przerwy do badań nad podziemną gazyfikacją wróciła Polska. Ale międzynarodowy udany eksperyment, w którym wiodącą rolę pełni Główny Instytut Górnictwa w Katowicach, przykrył obłok gazu uwięzionego w łupkach. Jeżeli mamy tyle błękitnego paliwa pod nogami (marzenia sięgają 3 bln m sześc.), że aż politycy mówią publicznie o gazowym rozwodzie z Rosją, to po co nam kosztowne przedsięwzięcia związane z gazyfikacją węgla?

Polityka 28.2010 (2764) z dnia 10.07.2010; Nauka; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Gorączka pod stopami"
Reklama