Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Cud nad Wisłą

Kopernik by się ucieszył

Wielka Maszyna - jedna z instalacji w Centrum Nauki Kopernik; prawa mechaniki na wyciągnięcie ręki. Wielka Maszyna - jedna z instalacji w Centrum Nauki Kopernik; prawa mechaniki na wyciągnięcie ręki. Leszek Zych / Polityka
Zanim Centrum Nauki Kopernik można było uroczyście otworzyć i przekazać do użytku, należało je sprawdzić – dopuszczając do mechanicznych urządzeń i modeli prawdziwe dzieci. Fachowo nazywa się to ewaluacją. Centrum ewaluację przetrwało.

Służący mi za egzemplarz poglądowy, udomowiony siedmiolatek przekracza próg Centrum z okrzykiem: – O matko!, po czym przemieszczając się ruchem Browna, czyli chaotycznie, dokonuje aktów siłowych interakcji z eksponatami. Takiego siedmiolatka należy przemnożyć przez sto lub dwieście (a docelowo osiemset), by ogarnąć pełnię procesu ewaluacji.

Po opróżnieniu budynku liczymy, ile przetrwało eksponatów i ile przeżyło dzieci – tłumaczy Łukasz Badowski, fizyk, autor jednej z galerii stałych Kopernika. Statystyki podobnych centrów na świecie mówią, że pierwszego dnia po otwarciu nawala połowa eksponatów. Po tygodniu bezawaryjnie działa tylko co piąty. I tak musi być, bo większość urządzeń, konstruowanych w paru zaledwie egzemplarzach (lub jednym), musi wytrzymać napór dzieci, które do Kopernika przyjdą po to, żeby psuć, i psując dowiedzieć się czegoś o kulturze, o Wszechświecie, a przede wszystkim – o sobie.

Cięcie na ukos

Centrum ma w sobie coś uderzająco analogicznego do Wszechświata – jak on, tak i ono powstało jako konsekwencja wielkiej osobliwości, czyli stanu, w którym skoncetrowana materia uzyskuje nieskończoną gęstość. W przypadku kosmosu było (mniej więcej) tak, jak pisał w „Opowieściach kosmikomicznych” Italo Calvino: „Nikt nie miał nawet pojęcia, że może istnieć jakaś przestrzeń. No i czas tak samo. Na cóż mógłby się nam przydać czas, kiedy wszyscy byliśmy ściśnięci jak sardynki”. Jeśli zaś chodzi o Centrum Kopernika, osobliwość miała dodatkowy wymiar. W czerwcu 2005 r.

Polityka 45.2010 (2781) z dnia 06.11.2010; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Cud nad Wisłą"
Reklama