Po prawdzie wielce bym się zdziwił, gdyby kandydaci do najwyższego urzędu w państwie mieli nadmierne zrozumienie dla potrzeb nauki. Od mniej więcej 400 lat rządzący mają naukę w tzw. dużym poważaniu.
Dlaczego uczeni zaczynają dzień od wizyty na platformie arXiv, a wydawcy czasopism naukowych zgrzytają zębami.
Co dalej z ewaluacją jednostek naukowych? Najważniejsze, by Ministerstwo Nauki wysłało sygnał, że nieetyczna gra systemem nie będzie wynagradzana.
Cwaniacy mają się coraz lepiej, a poważni i rzetelni badacze żyją od ewaluacji do ewaluacji, bojąc się o swoje etaty. Lękają się też podpaść studentom. Generalnie praca wychodzi im bokiem.
Polska nauka oblewa egzamin za egzaminem. Jak z tym skończyć?
Z nauką może być trochę tak jak z kiełbasą i polityką. Czasami lepiej nie wiedzieć, jak się ją robi. A ponieważ panuje tu zasada „publikuj albo giń”, pokusa jest spora.
Sądzę, że wszystko rozegra się między dwiema kandydaturami. A jako że Czarzasty zaliczył wpadkę z nominowaniem Wieczorka, to tym razem premier będzie miał ostatnie słowo. Wyczołganie się z tego grzęzawiska to będzie nie lada wysiłek.
Jakość pracy naukowej próbujemy oceniać metodami hurtowymi i biurokratycznymi. A można inaczej.
W systemie polskiej nauki rozwija się rak patologicznej ewaluacji. Konieczne jest radykalne cięcie.
Nasz serwis popularnonaukowy Pulsar jest tegorocznym finalistą konkursu Fundacji Polskiej Agencji Prasowej w kategorii Media.