Kepler krąży po orbicie heliocentrycznej – a więc obiega Słońce dokładnie tak samo jak Ziemia (a nawet w tej samej odległości). Przewidziano, że będzie w kosmosie 3,5 roku – może nieco dłużej – i zbada jasność 150 tysięcy gwiazd na pograniczu gwiazdozbiorów Łabędzia i Lutni.
Dlatego akurat tam? Ten obszar kosmosu jest bogaty w gwiazdy podobne do naszego Słońca – czyli należące do tzw. ciągu głównego żółte karły. Obserwuje fragment nieba w odległości trzech tysięcy lat świetlnych od nas. Jego głównym zadaniem jest poszukiwanie obcych planet, czyli tzw. egzoplanet. Tych wprawdzie odkryto już wcześniej wiele – kilkaset – jednak w zdecydowanej większości są to olbrzymy gazowe typu jowiszowego, najczęściej też samotnie okrążające macierzyste gwiazdy.
Teleskop Kosmiczny Kepler ma znaleźć planety mniejsze, skaliste, typu ziemskiego i orbitujące wokół gwiazd w tak zwanej habitable zone. A więc nie za daleko i nie za blisko od słońca - w strefie, pozwalającej wodzie trwać w stanie płynnym. Uważa się, że jest to raczej niezbędne, by na obcej planecie zaistniały warunki do powstania życia. Poszukuje też układów gwiazd z wieloma planetami, czyli podobnych do naszego. Ostatnie odkrycia teleskopu Kepler każą przypuszczać, że jego misja wkrótce zostanie wypełniona.
Jak szukać obcych?
W poszukiwaniu egzoplanet stosuje się dwie główne metody. Pierwsza, to tak zwana spektroskopia dopplerowska, która bada prędkości radialne gwiazd. Prędkość radialna gwiazdy zmienia się, gdy posiada ona orbitującego towarzysza, w tym przypadku planetę, który wpływa na nią grawitacyjnie. Gwiazda wówczas lekko oddala się i przybliża w stosunku do obserwatora.