Dziś rano w wielu miejscach kraju temperatura przekraczała 10-15 stopni poniżej zera. I choć świeci piękne słońce - na pogodowym horyzoncie nie widać na razie radykalnego ocieplenia. Czy to normalne? Klimatolodzy i meteorolodzy w ogóle się temu nie dziwią. Luty był zawsze w naszym klimacie najzimniejszym miesiącem w skali roku. W tym sezonie mieliśmy jednak anomalię w postaci bardzo zimnego i śnieżnego grudnia (tymczasem statystycznie grudzień jest u nas najcieplejszym miesiącem zimy).
Pogoda na luty
Według klimatologów, średnia temperatura w lutym, w miejscach tradycyjnie najzimniejszych - czyli Polsce północno-wschodniej - to zwykle minus 4-6 stopni. Dla obszarów najcieplejszych, Wybrzeże oraz pas między Gorzowem i Zielona Górą - to około minus dwóch stopni. Średnia, a to oznacza, że występują okresy znacznie chłodniejsze.
Powszechnie uważa się, że to lutowe zimno bierze się u nas z układów wysokiego ciśnienia pochodzących z Rosji. Ale to nie do końca prawda. Jak wyjaśnia prof. Mirosław Miętus z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie: – Zimne wyże nadchodzą do nas z dwóch kierunków. Z północy - i niosą wówczas powietrze arktyczne. Albo ze wschodu – wówczas napływają do nas masy polarne, kontynentalne, bardzo suche i mroźne. W tym roku to się różnie układało. Znaczna część wyży, zwłaszcza tych z grudnia, przyszła do nas ze Skandynawii i północnej Rosji.
Jako ciekawostkę warto dodać, że zdarza się również sytuacja, w której silny prąd powietrza ciepłego znad Afryki, płynący w kierunku Ukrainy i Rosji, zasysa niejako „przy okazji” nad Polskę mroźne powietrze z północy. Takie sytuacje również miały miejsce tej zimy.
Ale to, co odczuwamy na własnej skórze od tygodnia, to jednak klasyczny, rosyjski wyż.