Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Trzeba trzymać się za słowa

Język, który buduje i niszczy społeczeństwa

Sposób rozmawiania zawsze zależy także od tego, o czym się mówi. Sposób rozmawiania zawsze zależy także od tego, o czym się mówi. Kirsty P. wywiadu / Smarterpix/PantherMedia
Rozmowa z dr Katarzyną Kłosińską, językoznawczynią, o tym, kiedy język buduje, a kiedy zaburza nasze relacje z innymi ludźmi.
Dr Katarzyna Kłosińska jest językoznawczynią, autorką wielu prac z dziedziny kultury języka polskiego i języka polityki.Leszek Zych/Polityka Dr Katarzyna Kłosińska jest językoznawczynią, autorką wielu prac z dziedziny kultury języka polskiego i języka polityki.

Joanna Cieśla: – Słuchałam w radiu programu, w którym czworo ekonomistów rozmawiało o polskiej gospodarce. Zwracali się do siebie po imieniu, używali zdrobnień. Z jednej strony było mi miło, czułam się jak koleżanka tych wszystkich znanych osób. Z drugiej – coś mi nie grało.
Dr Katarzyna Kłosińska: – Drażniło panią zaburzenie zasady decorum, zgodności treści z formą. To były osoby pełniące odpowiedzialne funkcje, rozmawiały o ważnych sprawach państwa. Występowały w roli publicznej, a że są ze sobą po imieniu, to ich prywatna sprawa.

Miałam wrażenie, że eksperci przyszli do radia nie po to, żeby słuchaczowi coś wyjaśnić, tylko po to, żeby ze sobą porozmawiać.
Towarzystwo wzajemnej adoracji – tak określamy ludzi, którzy powinni coś robić dla innych z powodu swojej roli społecznej, a zamiast tego zajmują się sobą. Mnie też to mieszanie prywatnego z publicznym drażni.

Kilka miesięcy temu próbował się temu opierać prof. Leszek Balcerowicz w debacie z min. Jackiem Rostowskim, który uparcie mówił: Leszku. To też było różnie odbierane. Niektórzy wyczuwali wyraźną złośliwość ministra, ale inni mieli wrażenie, że on jest ciepły i sympatyczny, a prof. Balcerowicz to chłodny technokrata.
To daleka konsekwencja oddziaływania kultury celebryckiej, w której bardziej się liczy, z kim się ktoś przyjaźni, niż to, czego dokonał. Pół wieku temu Marshall McLuhan odkrył, że za sprawą mediów żyjemy w globalnej wiosce; dziś można chyba powiedzieć, że ta globalna wioska jest globalną knajpą.

Polityka 46.2011 (2833) z dnia 08.11.2011; Coś z życia; s. 93
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzeba trzymać się za słowa"
Reklama