Gdy drożeje benzyna, wszyscy zachęcają kierowców do ekonomicznej jazdy. Jak rosną ceny prądu, kupujemy energooszczędne żarówki. Może więc warto zastanowić się, obserwując zamieszanie w gabinetach lekarskich i w aptekach, jak obniżyć w domowym budżecie wydatki na leki.
Diagnoza Społeczna 2011, opisująca warunki i jakość życia Polaków, ujawniła, że przeciętna polska rodzina wydaje na lekarstwa kwartalnie 375 zł, choć w gospodarstwach emerytów i rencistów kwoty te są dużo wyższe. Podana suma może i tak być zaniżona, bo wśród wypełniających ankiety wielu było zapewne takich, którzy nie uwzględnili specyfików kupowanych poza aptekami. A to niezwykle prężnie rozwijający się dziś sektor rynku farmaceutycznego, który tylko umownie dzieli się na dwie gałęzie: leków sprzedawanych bez recept (w skrócie: OTC – over the counter) oraz wydawanych wyłącznie z przepisu lekarza.
Leki z obu grup produkują te same firmy, handlują nimi ci sami hurtownicy oraz te same apteki. Różnica polega na tym, że leki OTC można szeroko reklamować i dostępne są również poza sprzedażą apteczną – na stacjach benzynowych, w supermarketach, na poczcie. Pozornie tylko są słabsze i bezpieczniejsze od leków wypisywanych na receptach, gdyż brak lekarskiego nadzoru nad ich przyjmowaniem skutkuje wzrostem ryzyka działań niepożądanych. A te bywają równie rozległe jak przy specyfikach recepturowych. Doświadczenia szpitali Unii Europejskiej wskazują, że od 32 do 68 proc. hospitalizacji związanych z błędną terapią lekową można by uniknąć, gdyby pacjenci nie łykali pigułek pochopnie, nie łączyli ich ze sobą, a w każdym razie uważniej czytali ulotki informacyjne.