Na naszych oczach rodzi się nowa nauka. Należy ona do astronomii i zaczęła się od odkrycia polskiego radioastronoma, Aleksandra Wolszczana, który w 1991 r. wyśledził pierwszą obcą – pozasłoneczną – planetę. Potem, coraz częściej, astronomowie z różnych obserwatoriów na całym świecie donosili o odkrywaniu kolejnych egzoplanet (czyli pozasłonecznych). Aż nastała era kosmicznego teleskopu Keplera, który w 2009roku rozpoczął systematyczne poszukiwanie pozasłonecznych układów planetarnych. Dzisiaj, NASA Exoplanet Archive rejestruje 850 potwierdzonych – ponad wszelką wątpliwość – planet, które krążą wokół 642 gwiazd. Poza tym – 2553 kandydatki, a więc gwiazdy wokół których najprawdopodobniej krążą obce planety, tyle, że trzeba to jeszcze potwierdzić.
Śledzenie obcych
Teleskop Keplera, wyposażony w 95 megapikselową matrycę CCD, wykrywa planety tzw. metodą tranzytową. Polega ona na obserwacji gwiazdy i śledzeniu jej blasku. Jeśli wokół gwiazdy krąży jakieś ciało i akurat przechodzi przez jej tarczę – spowoduje to lekkie acz zauważalne osłabienie jej blasku. Jeśli takie zjawisko jest rejestrowane, teleskop uznaje gwiazdę za kandydatkę na posiadanie planety lub planet. Wówczas astronomowie na Ziemi zaczynają ją badać dokładniej. Najłatwiej metodą tą wykrywa się planety duże, które mają dość ciasne orbity, a więc okrążają swoje gwiazdy w niedużej odległości.
Inną metodą jest badanie tzw. prędkości radialnej gwiazd. Częstotliwość fal światła docierającego do nas z gwiazdy, pod wpływem grawitacji sąsiadującej planety lub planet, ulega zwiększeniu (światło przesuwa się wówczas w stronę widma niebieskiego) lub zmniejszeniu (w stronę widma czerwonego), w zależności od tego, gdzie planeta się znajduje i jak wpływa na gwiazdę - albo ją odrobinę oddala albo przybliża do obserwatora.