Każde pojawienie się jasnej komety to spektakl zachęcający do spojrzenia w niebo nawet tych, którzy na co dzień zupełnie nie interesują się astronomią. Ostatni raz mieliśmy taką okazję 16 lat temu, gdy przez nieboskłon przewędrowała kometa Hale-Bopp. W tym roku mamy szansę obejrzeć jeszcze efektowniejsze przedstawienie, którego protagonistką jest odkryta we wrześniu ubiegłego roku kometa C/2012 S1, znana także pod nazwą ISON. Jej występy będą poprzedzone na pewno mniej spektakularnym, ale dla specjalistów równie ekscytującym pojawieniem się odkrytej ponad rok wcześniej komety PANSTARRS.
Nazwy komet to najczęściej nazwiska ich odkrywców (poza nielicznymi wyjątkami podawane w mianowniku; na przykład nazwa Hale-Bopp upamiętnia Alana Hale’a i Thomasa Boppa). Trudno jednak sobie wyobrazić, by ktoś nazywał się ISON, a tym bardziej PANSTARRS. I rzeczywiście, w obu przypadkach są to akronimy. W pierwszym – od International Scientific Optical Network – Międzynarodowa Naukowa Sieć Optyczna – złożona z kilkunastu teleskopów przeznaczonych głównie do śledzenia kosmicznych śmieci krążących w pobliżu satelitów telekomunikacyjnych; w drugim – od PANoramic Survey Telescope And Rapid Response System (Panoramiczny System Śledzących Teleskopów Szybkiego Reagowania), którego podstawowym zadaniem jest wyszukiwanie asteroid mogących zderzyć się z Ziemią. W wielkich zespołach naukowych osiągnięcia są często anonimowe i kometa PANSTARRS zapewne nie zmieni już nazwy. Natomiast ISON być może zostanie przemianowana na Newski-Nowiczonok, ponieważ nie ma wątpliwości, że to właśnie ci dwaj obserwatorzy zauważyli ją pierwsi.