Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Arka na lodzie

Arka Noego istnieje. Na archipelagu Svalbard

Globalny Bank Nasion na Spitsbergenie. Jego światła widać z odległości kilku kilometrów. Globalny Bank Nasion na Spitsbergenie. Jego światła widać z odległości kilku kilometrów. Ilona Wiśniewska / Polityka
Na dalekiej Północy stanął bank przechowujący na czarną godzinę setki tysięcy nasion.
Półki z opieczętowanymi skrzyniami. W nich: nasiona.Ilona Wiśniewska/Polityka Półki z opieczętowanymi skrzyniami. W nich: nasiona.

Tekst ukazał się w POLITYCE w marcu 2013 r.

W Longyearbyen, najbardziej na świecie na północ wysuniętym miasteczku, właśnie skończyła się czteromiesięczna noc polarna. Ze słońcem wraca regularny ruch samolotowy między Norwegią a Spitsbergenem (największą wyspą archipelagu Svalbard) i od początku marca można tu się już dostać codziennie. Na pokładzie niektórych samolotów znajdują się specjalni pasażerowie z najbardziej egzotycznych zakątków świata. Zamknięci w zapieczętowanych skrzyniach, przylatują, by zostać tu na zawsze. Nie doświadczą jednak przenikliwego wiatru w tym 20-stopniowym mrozie, bo prosto z taśmy bagażowej pojadą w eskorcie odpowiednich służb do miejsca swego przeznaczenia, czyli do Globalnego Banku Nasion. Stanowi on zabezpieczenie dla ponad 1,4 tys. tego typu placówek na całym świecie. To tutaj, na 78 stopniu szerokości geograficznej północnej, gdzie nie ma ani jednego drzewa, a pokrywa tundry nie wzrasta wyżej niż 30 cm, ponad 770 tys. rodzajów nasion roślin jadalnych leży niewzruszonych jako gwarancja na to, że świat przetrwa.

Mija właśnie pięć lat od hucznego otwarcia banku, przez media szybko okrzykniętego współczesną Arką Noego albo Skarbcem Zagłady, hasłami chwytliwymi zwłaszcza w dobie ocieplania klimatu, odczuwalnego tutaj w Arktyce w namacalny sposób. Pięć lat temu było bardzo zimno. Marzec to z reguły najzimniejszy miesiąc na Spitsbergenie, więc wnoszący pierwsze skrzynie premier Norwegii Jens Stoltenberg i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, jak i reszta oficjalnych gości (m.in. kenijska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Wangari Maathi, która ubrana w długi płaszcz i wielkie wełniane rękawice dopiero po zakończeniu ceremonii dała wyraz temu, że nigdy jeszcze tak nie zmarzła) rozsądnie zamienili oficjalne garnitury na czerwone puchowe kurtki, grzejąc się przy muzyce z głośników oraz fleszach dziennikarzy z całego świata.

Polityka 12.2013 (2900) z dnia 19.03.2013; Ludzie i Style; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Arka na lodzie"
Reklama