Prof. Marek Gniadkowski, kierownik Zakładu Mikrobiologii Molekularnej z Narodowego Instytutu Leków, nie ma wątpliwości, że właśnie spełniły się najczarniejsze przewidywania: – Od 20 lat przestrzegano, że antybiotyki przestaną działać i cofniemy się do czasów, kiedy wielu zakażeń nie można było niczym wyleczyć. Ta czarna wizja wydawała się niektórym mało realna, a jednak stało się – atakują nas zarazki-potwory, a zaczyna brakować amunicji, która mogłaby je pokonać.
Dr Włodzimierz Majewski wiele lat przepracował na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Bytomiu, ale wcześniej nie zdarzało mu się spotykać tylu ciężko chorych ludzi, którym nie wiadomo, jak pomóc. – Jeden, drugi, trzeci antybiotyk nie działa. Co robić? Pacjent z zapaleniem płuc od tygodnia na respiratorze. I znikąd wsparcia, bo koledzy z innych szpitali mają ten sam problem.
To już nie przelewki. Przyzwyczajeni do sukcesów kuracji antybiotykowych w zwalczaniu banalnych infekcji oskrzeli czy dróg moczowych, z niedowierzaniem przyjmujemy wieści o zdrowych ludziach, którzy w XXI w. padają ofiarą bakterii. Tymczasem przypadki takie zdarzają się coraz częściej. Oporny na niemal wszystkie znane antybiotyki szczep gronkowca złocistego zabija rocznie w USA 19 tys. osób. W Azji co pięć minut umiera dziecko z powodu oporności zarazków. W Europie ostatnio co roku odnotowuje się z tego powodu ok. 25 tys. zgonów, ale dane te wyglądają na mocno zaniżone, skoro Instytut im. Roberta Kocha ocenia, że na skutek szpitalnych zakażeń opornymi na antybiotyki bakteriami w samych Niemczech umiera ok. 15 tys. ludzi rocznie.
Kuracja czosnkiem - także w szpitalu
Skalę problemu trudno oszacować głównie z winy nieprecyzyjnej statystyki. Na przykład w Polsce wiele zgonów na oddziałach intensywnej terapii odnotowywanych jest jako niewydolność narządowa, choć prawdziwym powodem bywa masywne zakażenie, którego nie udało się wyleczyć antybiotykami.