Rozbrajanie wirusa
Polacy opracowali rewolucyjną szczepionkę przeciwko ptasiej grypie
Prof. Włodzimierz Zagórski-Ostoja z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN w Warszawie bez emocji przegląda zagraniczne doniesienia o pojawieniu się w Chinach nowego szczepu wirusa grypy. Zarazek najpierw zaatakował kurze fermy w okolicach Szanghaju, następnie przeniósł się na ludzi w rejony odległe nawet o tysiąc kilometrów. W polskich mediach niewiele na ten temat informacji (nasze władze sanitarne właśnie odtrąbiły koniec sezonu grypowego), ale w Azji i Stanach Zjednoczonych wyczuwa się spore napięcie. Czy nowy szczep H7N9 zapoczątkuje nową pandemię? Czy po złamaniu bariery międzygatunkowej zdoła również przerwać kordony sanitarne i rozejdzie się po świecie? – Nie zdziwi mnie taki scenariusz – twierdzi profesor. – Wirus grypy ma w swojej naturze częstą zmienność. Trudno go okiełznać i się przed nim bronić.
Skuteczną ochronę zapewniają szczepionki. Ale wspierane przez amerykańskich ekspertów władze w Pekinie poinformowały, że dopiero za kilka miesięcy będą posiadały ten oręż przeciw nowo odkrytej odmianie wirusa. Identyfikacja H7N9 trwała tym razem krótko, jednak tradycyjna metoda produkcji szczepionek przeciwgrypowych, podawanych zarówno zwierzętom, jak i ludziom, zabiera sporo czasu. Próbki wirusa trzeba wstrzyknąć do zapłodnionych jaj kurzych, aby mogły się w nich rozmnożyć. Następnie pobiera się płyn owodniowy (zawierający też trochę białek jaja) w celu zebrania wirusów, oczyszcza je, zabija, miesza z nośnikiem. Dopiero wtedy preparat trafia do fiolek. – A my moglibyśmy te szczepionki wyprodukować w ciągu czterech tygodni – wyraźnie ożywia się prof.