Plaga. Zaciska ręce na kierownicy i mówi: – Jedziemy we trzech, bo wszyscy cierpimy przez tę plagę. W Wadowicach jest taki jeden rzeźbiarz, zamówiliśmy u niego figurę św. Ambrożego, patrona pszczelarzy. Postawimy go przy drodze, te ostatnie nasze pszczółki będą go sobie oblatywać. Bo już chyba tylko to nam zostało.
A potem dodaje gazu. Za oknami, jak okiem sięgnąć, żółto od kwitnącego rzepaku.
Z życia pszczół. W ulu panuje precyzyjny podział obowiązków. Jest królowa, są trutnie, są też młode pszczoły dbające o czystość i porządek. I pszczoły lotne, których zadaniem jest przynoszenie do ula pyłku, nektaru i wody. To one wystawione są na największe niebezpieczeństwo. Giną pierwsze, gdy w środowisku pojawi się szkodliwa dla nich substancja. Mimo to pełnią swoje obowiązki do samego końca. Bo ról społecznych w świecie pszczół jest dużo, ale nie ma wśród nich roli pszczoły-buntowniczki.
Osiem. Wchodząc do pasieki Tomasza Waloszka, trzeba patrzeć pod nogi. On sam też patrzy, właściwie cały czas. Rozmawia z kimś albo pije kawę, albo sprawdza coś w telefonie, ale cały czas jego wzrok dokładnie omiata trawnik przed ulami. Wypatruje tam niemrawych pszczół. Jest ich coraz więcej. Owady gramolą się niezdarnie w trawie, nie mają siły lecieć. Waloszek podnosi je wszystkie, nie umie się oprzeć. Widział to już setki razy, a mimo to za każdym razem próbuje na nowo. Kładzie na otwartej dłoni i chwilę się im przygląda. A potem wdmuchuje w ich skrzydełka powietrze, by mogły się wznieść. Ale one nie mają już na to siły.