Prof. Mariusz Ratajczak wykrył VSELe (ang. Very Small Embryonic-Like stem cells) w 2006 r. w szpiku kostnym myszy, a u ludzi – rok później. Wstępne badania jego grupy naukowej z Uniwersytetu w Louisville w USA, w których uczestniczyło wielu Polaków, wykazały, że te niezwykle małe (stąd small w nazwie) i rzadko spotykane w organizmie komórki mają właściwości komórek macierzystych, czyli mogą przekształcać się w innego typu komórki i tkanki. Co więcej, sformułowano hipotezę, że to jedyne komórki macierzyste pluripotencjalne (czyli mogące dać początek każdej tkance w organizmie), które krążą we krwi, szukając miejsc wymagających naprawy, np. w sercu, w płucach czy każdej innej zniszczonej tkance. Liczba VSELi w organizmie miałaby maleć w trakcie starzenia się organizmu, dlatego ich zdolność naprawcza spadałaby wraz z wiekiem.
Stąd już tylko krok do hipotezy, że ich izolacja ze szpiku kostnego pacjenta lub krwi pępowinowej noworodka i wprowadzenie np. do serca po zawale powinno skłaniać VSELe do przekształcania się w komórki mięśnia sercowego i zastępowania tych, które uległy zniszczeniu podczas zawału.
Próby kliniczne prowadzone przez zespół prof. Wojciecha Wojakowskiego na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach zmierzają właśnie w tym kierunku. Jednak na razie naukowcy używają innych komórek szpiku (o nazwie CD133+), których podanie rzeczywiście może poprawiać akcję serca. Dodajmy, że te bardzo ważne i jak najbardziej pozytywne badania jednak do sporu naukowego na temat spodziewanych funkcji VSELi niczego nie wnoszą.
Z odkryciem prof. Ratajczaka wiązano ogromne nadzieje, że VSELe staną się uniwersalnym środkiem leczniczym w medycynie regeneracyjnej.