Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Seks na wspomaganiu

Tabletki na męskość

Spośród 1605 mężczyzn w wieku 15–59 lat 10,6 proc. przyznało się do przyjmowania środków na poprawienie potencji. Spośród 1605 mężczyzn w wieku 15–59 lat 10,6 proc. przyznało się do przyjmowania środków na poprawienie potencji. Marek Kwiatkowski / BEW
Rynek leków na potencję nieustannie rośnie, ten legalny i ten nielegalny. W aptekach i poza nimi można kupić dziesiątki preparatów. Towarzyszy im sugestywna i kosztowna reklama. To złoty biznes. Tu raczej nie ma reklamacji, jeśli pigułka nie zadziała. A tak jest bardzo często.
Moda na dostępne bez recept specyfiki bierze się z coraz większej popularności suplementów, które przebojem weszły na polski rynek, korzystając z dość liberalnego prawa. Moda na dostępne bez recept specyfiki bierze się z coraz większej popularności suplementów, które przebojem weszły na polski rynek, korzystając z dość liberalnego prawa.

Od czego się to wszystko zaczęło? Ten pęd za młodym wyglądem, bystrym umysłem, a obecnie też za wieczną sprawnością seksualną? Prof. Tomasz Szlendak, dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autor arcyzabawnej książki „Leniwe maskotki, rekiny na smyczy”, trafnie w niej zauważa, że współczesna kultura nawet od seniorów wymaga większego skoncentrowania na uprawianiu miłości niż uprawianiu marchewki w ogródku – a do tego potrzebny jest przecież przede wszystkim wysoki potencjał seksualny. Dlatego generacja, która jako pierwsza zaznała przed 40 laty dobrodziejstw pigułki antykoncepcyjnej, zapragnęła też wygodnych leków na potencję i zachciankę tę spełniła obecna na rynku od 1998 r. niebieska tabletka Viagry (w Polsce w oficjalnej sprzedaży pojawiła się rok później).

Trudno dociec, czy to popyt ukształtował rynek, czy raczej podaż narzuciła pogoń za kultem młodości. Tak czy inaczej, firmy farmaceutyczne i producenci suplementów odnaleźli w tej nowej religii żyłę złota. Pomógł także Internet, który zwłaszcza dla młodszego pokolenia stał się miejscem wygodnym do urzeczywistniania utopii nieustannej seksualnej sprawności. Wszystko, co dodaje wigoru, można dziś kupić w sieci, nie wychodząc z domu. Dla wielu osób kilkadziesiąt złotych za jedną pigułkę dającą przypływ seksualnej sprawności, stanowi nieistotny wydatek w miesięcznym budżecie, daje poczucie sukcesu. A żyjemy w czasach nastawionych na wyczyn w każdej dziedzinie.

Trudno nie dostrzec w tym fałszywej nuty, gdy z jednej strony seks ma być romantycznym zdarzeniem, dającym kochankom poczucie satysfakcji, a z drugiej jest traktowany jako zadanie do wykonania. Do gabinetu prof. Zbigniewa Izdebskiego, który kieruje Katedrą Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Seksuologii Uniwersytetu Warszawskiego, coraz częściej przychodzą pacjenci z poczuciem życiowej klęski.

Polityka 41.2013 (2928) z dnia 08.10.2013; kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Seks na wspomaganiu"
Reklama