Nauka

Śledzenie latania

Samolot na radarze

Samolot rozpoznawczy P-8A Poseidon amerykańskiego lotnictwa morskiego. Samolot rozpoznawczy P-8A Poseidon amerykańskiego lotnictwa morskiego. materiały prasowe
Jak to się stało, że w epoce powszechnej komunikacji i inwigilacji elektronicznej zniknął bez śladu wielki samolot z 239 ludźmi na pokładzie?

Konstelacje satelitów, telefony komórkowe, internet, karty kredytowe, kamery, czujniki, lokalizatory i niezliczone systemy łączności – oplątani jesteśmy pajęczyną urządzeń i systemów, które podobno czynią życie łatwiejszym, lecz przy okazji śledzą każdy nasz krok i czyn.

Jak więc wytłumaczyć, że na tak dobrze monitorowanej planecie przez prawie miesiąc nie można było odnaleźć 272-tonowego boeinga 777? Czy podejmując wcześniej odpowiednie kroki prewencyjne, można było nie dopuścić do takiej sytuacji?

Losy samolotu należącego do linii lotniczych Malaysia ­Airlines, który tuż po północy 8 marca czasu lokalnego wystartował z Kuala Lumpur do Pekinu (lot nr MH370), a trzy kwadranse później zniknął z map i radarów, są nieznane, ponieważ nagle przestały na nim działać wszystkie urządzenia służące do komunikacji z ziemią. Nie wiadomo, czy doszło do ich awarii czy też zostały wyłączone. Jeśli tak, to przez kogo? Przez pilotów? Innych ludzi na pokładzie maszyny?

To ostatnie oznaczałoby, że maszyna została porwana. Ale dowodów na to nie ma żadnych. Ostatni kontakt głosowy z załogą nastąpił w 38 minucie po starcie i był rutynowy. Drugi pilot najzwyczajniej w świecie powiedział do kontroli lotów: „Wszystko w porządku. Dobranoc”. Samolot znajdował się wtedy na wysokości 11 km. Trzy minuty później nic już nie było w porządku.

Hipoteza porwania to tylko jedna z wielu teorii, które pojawiły się w następnych dniach. Początkowo założono najprostszą, choć tragiczną wersję zdarzeń: z jakiegoś powodu boeing wpadł do Zatoki Tajlandzkiej, która wcina się pomiędzy Półwysep Malajski i Półwysep Indochiński. Jednak w miejscu, gdzie urwał się kontakt z załogą, nie znaleziono szczątków maszyny ani żadnych ciał. Zatoka Tajlandzka jest płytka, jej maksymalna głębokość wynosi 80 m.

Polityka 14.2014 (2952) z dnia 01.04.2014; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Śledzenie latania"
Reklama