4 listopada 2014
Nie jest może tak źle, ale dobrze też nie
Kontrpolemika w sprawie tekstu „Naukowcy coraz częściej zamiast wiedzy tworzą rankingi”
4 listopada 2014
Po co się spierać, jeśli panowie profesorowie wielokrotnie podkreślają, że w zasadzie się ze mną zgadzają, uważają tylko, że mocno przesadzam i ulegam mitom.
Zastanawiałem się, czy odpowiadać na polemikę profesorów Marka Kosmulskiego i Adama Pronia z moim tekstem o lewarowanych karierach. Bo po co się spierać, jeśli panowie profesorowie wielokrotnie podkreślają, że w zasadzie się ze mną zgadzają, uważają tylko, że mocno przesadzam i ulegam mitom.
Streszczając, zgodnie z moją skłonnością do przesady, różnice poglądów między nami – ja uważam, że na wyspie Słodowej we Wrocławiu kradną rowery, bo kilkorgu moich znajomych je tam skradziono, natomiast zdaniem moich adwersarzy przesadzam, bo przecież mają znajomych, którym rowerów nie skradziono, a ponadto większość rowerów pozostaje jednak przy prawowitych właścicielach.
Nigdzie nie napisałem, że wszędzie i wszystko jest złe, wspominałem wręcz, że są miejsca, gdzie ceni się jakość i kompetencje. Ponadto moja analiza nie dotyczyła nauki światowej, a wybór zagranicznych przykładów został podyktowany chęcią uniknięcia procesów o naruszenie dóbr osobistych, na które nie mam ani czasu, ani pieniędzy.
Zacznijmy od końca. W przedostatnim akapicie profesorowie Kosmulski i Proń piszą, że „w Polsce nie brakuje bibliotekarzy i bibliotekoznawców, którzy potrafią się nimi (współczynnikami bibliometrycznymi) sprawnie posługiwać. Nieco gorzej radzą sobie z tym sami naukowcy.
Reklama