Ewa Wilk: – Jak jest pani zatrudniona?
Anna Baranowska-Rataj: – W SGH, w Instytucie Statystyki i Demografii na stanowisku adiunkta jestem zatrudniona na czas określony. To taki standardowy kontrakt, szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, na jak długo. Jednocześnie dzięki wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dostałam stypendium w ramach programu Mobilność Plus na projekt badawczy w Szwecji.
Pytam, bo badała pani m.in. wpływ umów śmieciowych na to, kiedy młodzi ludzie zakładają rodziny, czy i ile chcą mieć dzieci. Wydaje się oczywiste, że bez stałej, pewnej pracy się nie decydują.
To był przedmiot mojej pracy doktorskiej i ku swemu zaskoczeniu nie znalazłam żadnych dowodów na to, że zatrudnienie na czas określony powoduje odkładanie ważnych decyzji, jak opuszczenie domu rodzinnego czy też założenie własnej rodziny. Liczy się, czy ktoś ma pracę, natomiast typ umowy nie ma większego znaczenia.
Młodzi Polacy pogodzili się z tym, że pracować będą już tylko „pozakodeksowo”?
Nie sądzę, że to akceptują – pytanie, czy mają wybór. Z jednej strony lepiej, żeby mieli pracę na czas określony, niż żeby pracowali na czarno. Z drugiej warto zapytać o przyczyny, dla których pracodawcy, mogąc zaoferować stałą pracę, decydują się na elastyczne formy zatrudnienia. W międzynarodowych badaniach porównawczych stwierdziliśmy, że młodzi są częściej zatrudniani na czas określony w tych krajach, gdzie przedsiębiorstwa są mniej pewne perspektyw swego rozwoju. W Polsce wiele miejsc pracy powstaje w małych przedsiębiorstwach, utworzonych stosunkowo niedawno i dysponujących niewielkim kapitałem.