Grzegorz Rzeczkowski: – Lekarze, górnicy, rolnicy, za chwilę może kolejarze. Strajkiem zagrozili też profesorowie.
Grażyna Skąpska: – Może niektórzy profesorowie myślą o tym, by strajkować, ale nie wszyscy.
Dlaczego więc niektórzy profesorowie myślą o strajku?
Są sprawy, które nas bolą. To głównie biurokratyzacja i formalizacja procesu nauki, która grozi wstrzymaniem najważniejszych i wymagających największego nakładu pracy badań. Ich wyniki nie mają szans na szybką publikację, liczba publikacji naukowych przekłada się nie tylko na karierę badacza, ale także na wysokość dotacji, jaką naukowcy i uczelnia dostają w formie grantów. Młodszym pracownikom naukowym, przed habilitacją, zależy głównie na tym, by jak najszybciej cokolwiek zbadać, a wyniki opublikować, najlepiej za granicą, bo za to dostaje się najwięcej punktów.
Taki system uderza szczególnie w nauki humanistyczne i społeczne, w których badania wymagają bardzo długiego namysłu; doprowadzenie porządnego projektu do końca trwa latami.
Posługując się cytatem z „Siły bezsilnych” Vaclava Havla, powiedziałabym, że humaniści stali się marionetkami biurokratycznych przepisów. Niektórzy podporządkowują się temu zupełnie bez protestu, dziwnie oportunistycznie. W szczególności młodzi naukowcy.
Mają dużo do stracenia.
Dziwi mnie, że szczególnie u tych tuż przed habilitacją lub zaraz po niej nie słychać bardziej stanowczego protestu. To koła naukowe studentów socjologii UJ i UW jako pierwsze napisały protest przeciwko biurokratyzacji sposobów oceny prac naukowych i samych naukowców.