Informacje z terenów ogarniętych przez Państwo Islamskie są alarmujące. W Syrii ucierpiały pełne zabytków z różnych epok Aleppo, Damaszek, Palmyra czy Dura Europos, w Iraku zniszczono trzy stolice asyryjskie – biblijne Kalchu, czyli Nimrud, twierdzę jednego z wielkich władców asyryjskich Dur Szarrukin i słynącą z najstarszej biblioteki świata Niniwę. Buldożery wjechały ponoć do założonej po podbojach Aleksandra Wielkiego Hatry, a dżihadyści zapowiadają, że kolejna na liście jest Aszur – ostatnia nienaruszona stolica Asyrii.
Państwo Islamskie nie oszczędza też zabytków muzułmańskich. W zeszłym roku wysadzono mauzoleum Nebi Junus (proroka Jonasza) wzniesione w XVII w. na terenie cytadeli asyryjskiej w Niniwie i zniszczono księgozbiór mosulskiej biblioteki z ok. 700 bezcennymi manuskryptami. Przesądzony jest też los eksponatów muzealnych, choć – jak zapewniają specjaliści – raczej trafią one na czarny rynek niż pod młoty zaślepionych ekstremistów.
Polityczny ikonoklazm
O tym, co dzieje się z zabytkami w kolebce naszej cywilizacji, wiemy od samych islamistów, którzy chętnie chwalą się swymi „dokonaniami”. Zachód odcięty od innych informacji stara się je weryfikować. – American Schools of Oriental Research co tydzień publikuje opasły raport na temat zniszczeń – mówi prof. Rafał Koliński z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Specjaliści sprawdzają, jak wspomniane stanowiska wyglądają z satelity, i są w stałym kontakcie z Syryjczykami i Irakijczykami, którym los ich zabytków leży na sercu.