Marcin Rotkiewicz: – Kto by pomyślał, że cukrowa pianka odegra tak wielką rolę w psychologii. Jako pierwszy postanowił ją wykorzystać amerykański naukowiec Walter Mischel.
Mirosław Kofta: – To był niewątpliwie przebłysk jego geniuszu badawczego. Fantastyczny pomysł, pod każdym względem.
Wyjaśnijmy, na czym polegał.
Walter Mischel w latach 60. XX w. postanowił sprawdzić, w jakim stopniu dzieci potrafią odraczać gratyfikację. Pomysł był genialnie prosty – eksperymentator zostawiał na pewien czas dziecko w pokoju sam na sam z pokusą, czyli słodkim smakołykiem. Często była nim cukrowa pianka, czyli po angielsku marshmallow, i stąd właśnie wzięła się popularna nazwa tego badania: test marshmallow. Ale tak naprawdę – i pod tym względem też warto docenić skrupulatność metodologiczną zespołu Mischela – psychologowie najpierw pytali dzieci, jakie słodycze lubią najbardziej. Nie zawsze wskazywały na piankę, ale np. jakiś batonik. Następnie dziecko otrzymywało ofertę: jeśli nie zje słodyczy do powrotu eksperymentatora, to wówczas otrzyma nie jedną, ale dwie pianki, batoniki czy czekoladki.
Mischelowi chodziło o to, by dzieci znajdowały się w takiej samej sytuacji psychologicznej, czyli by pokusa równie silnie oddziaływała na każde z nich. Oczywiście były różne warianty tego eksperymentu: np. niekiedy podczas czekania na powrót eksperymentatora podwójna nagroda była na widoku. Innym razem przeciwnie, była chowana na oczach dziecka do szufladki. Nawiasem mówiąc, kiedy była widoczna, zdolność dziecka do odraczania gratyfikacji bardzo się pogarszała.
Część dziewczynek i chłopców wytrzymywała, czekając na podwójną nagrodę, a część po krótszych lub dłuższych „mękach” pałaszowała słodycz.